"Pozdrowienia" dla "Beresia"
Jednym z ważniejszych wydarzeń był powrót do Poznania Bartosza Bereszyńskiego. 21-letni zawodnik zimą zdecydował się odejść z Lecha Poznań i przejść do Legii Warszawa, co rozzłościło fanów Kolejorza. "Bereś" już wiosną zagrał przeciwko swojej byłej drużynie, ale w niedzielę po raz pierwszy pojawił się na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Bereszyński spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych, ale na murawie pojawił się już w 27. minucie zastępując kontuzjowanego Łukasza Brozia.
Poznańskie trybuny "przywitały" go przeraźliwymi gwizdami i nieprzychylnymi okrzykami. Każdy jego kontakt z piłką był podobnie "nagradzany". Często w jego kierunku leciały również serpentyny. Co ciekawe wsparcia dla zawodnika Legii wyrazili jej fani skandując jego imię i nazwisko. Bereszyński nie wyróżnił się niczym szczególnym, ale mimo to pochwalił go Jan Urban. - Dostał na początku "pozdrowienia" od publiczności z Poznania i nie było wiadomo jak zareaguje. Pojawił się na boisku po długiej przerwie, w niełatwym momencie takiego meczu. Wydaje mi się, że zagrał dobre spotkanie - ocenił trener gości.
Powrót Dimitrije Injaca
W końcówce spotkania na boisku pojawił się Dimitrije Injac. Dla Serba był to powrót do gry w Lechu Poznań po niespełna półtora roku przerwy. Latem zeszłego roku odszedł on do Polonii Warszawa, ale szybko nabawił się kontuzji i kariery tam nie zrobił. Pomocną dłoń przed tym sezonem wyciągnął w jego kierunku Lech i podpisał z nim umowę. Injac długo trenował, aby odzyskać formę. W końcu doczekał się możliwości pojawienia na boisku. Zagrał co prawda tylko kilka minut, ale wkrótce może być alternatywą dla Mariusza Rumaka. Tym bardziej, że w najbliższym meczu z powodu nadmiaru żółtych kartek pauzować będzie Łukasz Trałka. - Czuję się bardzo dobrze. Cieszę się, że wróciłem na Bułgarską - mówił po meczu "Dima".
"Chaos" na trybunach
Mecze Lecha Poznań z Legią Warszawa od dawna wywołują dodatkowe emocje wśród kibiców obi drużyn. Tym razem było podobnie. Na trybunach zasiadło niespełna 39 000 widzów, w tym spora grupa fanów z Warszawy. Kibice z Poznania postanowili zadbać o atmosferę w niecodzienny sposób, wracając do dawnych zwyczajów. Sympatycy Kolejorza mogli wykazać się kreatywnością. Przygotowali dowolne elementy oprawy: konfetti, serpentyny, balony i ręcznie malowane flagi na kijach z różnymi napisami i malunkami. Całość zaprezentowana na początku meczu i kilkakrotnie w jego trakcie prezentowała się niezwykle efektownie. - Chciałbym podziękować kibicom, którzy stworzyli wielkie widowisko. Dla takich meczów warto pracować. Mam nadzieję, że w przyszłości odwdzięczymy się trzema punktami - powiedział po meczu Mariusz Rumak.