Szczęście i pech Stalówki w Rzeszowie

Stal Stalowa Wola w sobotę zremisowała w Rzeszowie w derbach Podkarpacia z miejscową Stalą. Zielono-czarni mogli wygrać, ale i przegrać, bowiem bramkę na wagę remisu zdobyli w 94. minucie.

Wydawało się, że Stal Stalowa Wola przegra stalowe derby. Jednak w ostatnich sekundach spotkania zielono-czarni trafili do siatki rywali. - Przyjechaliśmy do Rzeszowa po trzy punkty. chcemy z wyjazdów zawsze coś przywozić. Powtarzaliśmy sobie, że nie możemy stracić gola, nie udało się. Większość bramek, które przeciwnicy nam strzelili padły na naszych wyjazdowych spotkaniach. Tym razem znów popełniliśmy błąd, ale fajnie że udało się zremisować. Szybko stracony gol to nasz wyjazdowy standard - powiedział bramkarz Stalówki Tomasz Wietecha.

Do przerwy dominowali gospodarze, po zmianie stron do głosu doszli zielono-czarni. Brakowało im jednak szczęścia. - Szkoda jakbyśmy przegrali ten mecz. Stal Rzeszów dominowała w pierwszej połowie, my w drugiej. Zabrakło nam szczęścia. Jakby się ono do nas uśmiechnęło wcześniej, to zapewne wszystko potoczyłoby się inaczej. Mówi się trudno, ale trzeba się cieszyć z tego co mamy i nie wybrzydzać. Okazje mieliśmy zarówno my jak i rywale. Źle by się stało jakbyśmy przegrali tą potyczkę - dodał Wietecha.

Bohaterem Stalówki został niewątpliwie Michał Czarny. Obrońca Stalowców w ostatnich sekundach wykorzystał błąd obrony i bramkarza rzeszowian i zdobył bramkę na wagę jednego punktu. Nie obyło się jednak bez kontrowersji przy tej akcji. - Skoczyłem do piłki, bo chciałem zdobyć gola. Według mnie kontaktu nie było, przynajmniej ja go nie odczułem. Nie dziwie się rywalom, bo to był już doliczony czas gry. Bramka jednak padła prawidłowo. Z przebiegu spotkania remis jest sprawiedliwy i nie krzywdzi nikogo. Mieliśmy kilka dogodnych okazji, słupek, poprzeczka. Walczyliśmy do końca i się opłacało. Kiedyś jako junior grając w Rzeszowie w barwach Stali Mielec także zdobyłem gola i też się skończyło 1:1 - stwierdził były gracz rzeszowskiej Stali i bohater sobotniej konfrontacji.

Czarny miał wcześniej świetną okazję, ale po zagraniu Michała Bogacza będąc tuż przed bramką uderzył głową wprost w bramkarza Stali Rzeszów. - Miałem super okazję na gola. Michał Bogacz świetnie mi dograł, a ja uderzyłem piłkę głową. Niestety Miłosz Lewandowski był dobrze ustawiony i złapał futbolówkę - zakończył Michał Czarny.

Stalówka nadal jest w czubie tabeli. Stalowcy podchodzą ze spokojem do kolejnych potyczek i nie myślą o awansie. - Na razie czekają nas jeszcze trzy mecze i chcemy sięgnąć w nich po komplet oczek. Nie uważamy się za jakiś faworytów. Walczymy w każdym spotkaniu o zwycięstwo. podchodzimy bez ciśnienia, robimy swoje i nie wychylamy się przed szereg - zakończył Michał Czarny.

Komentarze (0)