Historia powtarza się w zasadzie każdego lata. Polskie kluby nie są w stanie rywalizować pod względem sportowym i finansowym czołowymi europejskimi ligami i po dobrym sezonie zawodnicy występujący w PKO Ekstraklasie po prostu odchodzą w poszukiwaniu nowych wyzwań.
Nie inaczej było minionego lata. Polska liga stała się dla tych piłkarzy zbyt mała. Ruszyli na podbój Europy (i nie tylko). Jak sobie radzili jesienią? Sprawdzamy.
Zacznijmy od mistrza Polski. Z Jagiellonii Białystok odeszli m.in. Bartłomiej Wdowik, Dominik Marczuk i Zlatan Alomerović. To w dużej mierze dzięki nim klub wywalczył w poprzednim sezonie historyczne mistrzostwo kraju.
Wdowik został sprzedany do portugalskiej Bragi, ale bardzo szybko okazało się, że to dla niego zbyt wysokie progi. Nastąpiło błyskawiczne wypożyczenie do Hannoveru 96 i cóż - jest lepiej. Wdowik rozegrał trzynaście spotkań na zapleczu Bundesligi i w zdecydowanej większości był pierwszym wyborem trenera.
Marczuk? Tu wykraczamy poza Europę, bo mówimy o transferze do Real Salt Lake. Zadanie było o tyle utrudnione, że Marczuk przychodził do klubu w środku sezonu. Mimo to rozegrał osiem meczów w sezonie regularnym Major League Soccer i dwa w fazie play-off. Rundę może zaliczyć do względnie udanych.
ZOBACZ WIDEO: Piłka zeszła mu z nogi. Efekt? To trzeba po prostu zobaczyć
Tego nie może natomiast powiedzieć Alomerović. - Moja decyzja spowodowana jest chęcią podjęcia nowego wyzwania, a także spróbowania się w nowym otoczeniu i pokazania, że też dam radę. W Polsce osiągnąłem dużo, dlatego teraz czas na coś nowego - tak tłumaczył odejście z Jagiellonii.
I chyba jednak nie daje rady. Serb ma za sobą katastrofalną rundę w AEK Larnaka. Wprawdzie zagrał w dwumeczu z Paksi FC w eliminacjach Ligi Konferencji, ale jego zespół odpadł już w II rundzie i na tym koniec. W lidze Alomerović nie wystąpił ani razu. Dostał jedynie szansę w jednym meczu Pucharu Cypru.
Wicemistrzem Polski w poprzednim sezonie był Śląsk Wrocław, głównie ze względu na świetną grę Erika Exposito. Hiszpan ostatecznie nie zdecydował się na przedłużenie kontraktu i odszedł za darmo do katarskiego Al-Ahli. Może nie jest tam aż taką gwiazdą, jak we Wrocławiu, ale trudno mówić o tym transferze, jak o kompletnym niewypale. Exposito zagrał w piętnastu meczach i strzelił siedem goli, dorzucając przy tym jedną asystę.
Teraz warto przenieść się pod Jasną Górę, bo Raków Częstochowa zrobił kapitalny interes i sprzedał Ante Crnaca do Norwich City za ponad 10 milionów euro. Młody Chorwat regularnie gra w Championship, choć jego liczby nie rzucają na kolana (cztery gole i dwie asysty w 21 meczach).
Z Rakowa do Sportingu odszedł też niekwestionowany numer jeden w bramce Vladan Kovacević. Klub zarobił 4,8 miliona euro od razu, a kolejne 1,2 miliona euro wpłynie po spełnieniu zapisów w kontrakcie. Dodatkowo Raków zagwarantował sobie 10 proc. od kolejnego transferu Kovacevicia.
I niewykluczone, że wkrótce do takowego dojdzie, bo Kovacević raczej nie zaliczy rundy jesiennej do udanych. Co prawda zaczął jako podstawowy bramkarz, ale później przytrafiła mu się kontuzja kostki i stracił miejsce między słupkami na rzecz Franco Israela. W sumie Kovacević wystąpił w dziesięciu meczach Sportingu.
Sporo zarobił też Górnik Zabrze. Lawrence Ennali został sprzedany do Houston Dynamo za 2,75 miliona euro. Tu jednak mówimy o sporym pechu zawodnika, który krótko po transferze zerwał więzadło krzyżowe w kolanie, co wykluczyło go z gry na wiele miesięcy. Stanęło na pięciu meczach w nowym zespole.
Spory ruch panował w Poznaniu. Z Lecha odeszli Kristoffer Velde (do Olympiacosu), Filip Marchwiński (US Lecce) i Jesper Karlstrom (Udinese). Norweg grał sporo - w siedemnastu meczach strzelił dwa gole i dwie asysty. Karlstrom też szybko stał się szefem środka pola w średniaku Serie A. Najgorzej z tego grona wypadł Marchwiński - u niego mówimy o jednym meczu w Serie A (przegranym 0:4) i dwóch w Pucharze Włoch.
W Ekstraklasie nie gra już też Josue, który choć znany był ze swojego kontrowersyjnego zachowania względem rywali, to jednak pod kątem czysto piłkarskim był w naszej lidze wirtuozem. Legia Warszawa nie przedłużyła z nim jednak kontraktu i trzeba było szukać nowych wyzwań. Josue trafił do brazylijskiej Coritiby (drugi poziom rozgrywkowy) i w czternastu meczach strzelił jednego gola, a do tego dorzucił dwie asysty, zatem było raczej średnio.
Na koniec nie sposób nie wspomnieć o Mateuszu Kochalskim, dzięki któremu Stal Mielec utrzymała się w Ekstraklasie w poprzednim sezonie. Polak został sprzedany do Qarabagu Agdam. I był to raczej dobry krok. Kochalski grał sporo (m.in. pięć spotkań w fazie ligowej Ligi Europy), choć w rozgrywkach ligowych często siadał na ławce. W sumie rozegrał czternaście meczów.