Pierwszym krokiem do wygranej był skutecznie wykonany przez Jakuba Biskupa rzut karny, który wzbudził wiele dyskusji wśród gospodarzy. - Z mojej perspektywy ewidentny karny, bo kolega przyjmował piłkę, zbierał się do uderzenia i w momencie oddawania strzału stoper wytrącił go z równowagi trafiając w nogi - analizuje Emil Drozdowicz.
Po bramce Rafała Kujawy w końcówce meczu komplet punktów dla Słoni stał się faktem. - Tego zwycięstwa brakowało nam jak tlenu. Już od jakiegoś czasu nie czuliśmy smaku wygranej, która nas cieszy tym bardziej, że została odniesiona na wyjeździe. Fajnie byłoby jeszcze jedno spotkanie wygrać, zdobyć punkty i cieszyć się w miarę spokojną zimą - podkreśla napastnik niecieczan.
Kolejnym rywalem Termaliki będzie Arka Gdynia, która plasuje się na na czwartym miejscu w tabeli I ligi. Gdyby i w tym meczu zwycięstwo powędrowało na konto drużyny z Małopolski, nie zmieniłoby to nastroju niezadowolenia z pierwszej części sezonu. - Wiadomo jaki mamy zespół. Liczyliśmy, że będziemy dużo wyżej w tabeli. Jesteśmy w takim miejscu, że trzeba uderzyć się w pierś. Każdy powinien powiedzieć sobie jakie błędy popełnił, co zrobił dobrze i źle. Mieliśmy przed startem rozgrywek inne cele, mamy zresztą do tej pory - przyznaje Drozdowicz.
- Zdecydowanie potrafimy grać w piłkę, zresztą w ubiegłym sezonie - moim zdaniem - graliśmy najlepszy futbol w lidze. Dlaczego w tym roku mielibyśmy tego nie powtórzyć? Przecież wszyscy z tamtego składu są nadal w drużynie. Każdy z nas potrafi grać, tylko że w pewnych momentach brakowało nam spokoju, brakowało pewnych nawyków. Myślę, że to wszystko jest do poprawienia i weryfikacji przez długi zimowy okres - puentuje 27-letni zawodnik.