Wydawało się, że mecz w Rybniku Termalica również zaliczy do nieudanych. Gdy gospodarze wyszli na prowadzenie po strzale Kamila Kosteckiego mało kto wierzył w wygraną gości. - Z tego, co koledzy mówią, to nawet gdybym został w bramce padłby gol. Myślę jednak, że w pozostałych sytuacjach pomogłem drużynie. Chwała zawodnikom za to, że graliśmy do końca i wiarę w to, że wygramy. Cieszymy się z trzech punktów, bo dawno nie posmakowaliśmy zwycięstwa - przyznaje Sebastian Nowak, bramkarz małopolskiego zespołu.
Niecieczanie zdołali odwrócić losy spotkania i ze Śląska wracali z kompletem punktów. - Mecz mógł podobać się kibicom. Były fajne interwencje bramkarzy i sporo bramek. Fani gospodarzy nie są zadowoleni, bo ich drużyna przegrała, ale samo widowisko było atrakcyjne - dodaje doświadczony golkiper.
Jego ekipa ma jeszcze szansę sięgnąć po kolejną zdobycz w potyczce z Arką Gdynia. - Został nam do rozegrania jeden mecz, więc możemy tę rundę troszeczkę poprawić. Jednak nie ma co się oszukiwać, ta rudna była fatalna w naszym wykonaniu. Mieliśmy grać o całkiem inne cele, a życie pokazało, że jesteśmy w dole tabeli. Musimy w każdym spotkaniu walczyć o trzy punkty, bo nasza sytuacja nie jest ciekawa - mówi Nowak.
Co wpłynęło na słabą postawę Termaliki Bruk-Bet Nieciecza w pierwszej części sezonu? - Nie chciałbym niczego na kogoś zrzucać. Po prostu są inni ludzie, którzy decydują o tym, co się dzieje i wyciągną wnioski, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Brakowało nam z pewnością także szczęścia, ale po prostu w tym sezonie graliśmy słabo i dlatego jesteśmy na tym miejscu - uważa bramkarz niecieczan.