Z wyjątkiem 2010 roku, kiedy do finału sensacyjnie dotarło TP Mazembe z Demokratycznej Republiki Konga, w finale Klubowych Mistrzostw Świata od lat rywalizują zespoły z Europy i Ameryki Południowej. Nie inaczej miało być tym razem - Atletico Mineiro wydawało być się niemal stuprocentowym faworytem rywalizacji z Raja Casablanca.
Drużyna Faouziego Benzartiego znalazła się w gronie siedmiu uczestników KMŚ tylko dlatego, że turniej odbywa się w Maroku. Raja, która w ogóle nie wzięła udziału w rozgrywkach afrykańskiej Ligi Mistrzów, występuje zatem w turnieju jedynie jako mistrz kraju organizatora. W jej składzie brak znanych zawodników, a najbardziej wartościowy - Ismail Belmaalam - jest wyceniany przez portal transfermarkt.de zaledwie na 800 tysięcy euro!
Jak zaskakujący wynik drugiego półfinału przyjęli Bawarczycy? - Trzeba przyznać, że wszyscy spodziewali się, że naszym przeciwnikiem będzie Atletico Mineiro. Nikt, nawet Marokańczycy, nie odważył się przewidywać, że Raja wygra trzy mecze i dotrze aż do finału. Dla każdego jest to zatem duża niespodzianka. W każdym razie gospodarze w pełni zasłużyli na awans, ponieważ przeciwko Atletico rozegrali znakomite spotkanie - przyznaje Karl-Heinz Rummenigge.
W sobotni wieczór w Marrakeszu każdy inny wynik niż wysokie i przekonują zwycięstwo Bayernu Monachium będzie sensacją. - Podejdziemy do finałowej potyczki z respektem. Nie będzie pyszni i aroganccy tylko dlatego, że Raja nie jest szerzej znana w futbolowym świecie. Drużyna bardzo chce piątego trofeum w tym roku i zrobi wszystko, aby po nie sięgnąć. Motywacji i ducha walki nam nie zabraknie - zapowiada prezes klubu.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.