Piotr Reiss: Dobra lekcja dla młodych zawodników

W Pucharze Ekstraklasy wszystkie drużyny dają pograć zawodnikom, którzy w lidze mają mało szans na występy. Mało kto traktuje te rozgrywki poważnie. Najbardziej przeszkadzają one Lechowi Poznań, który rywalizuje jeszcze w Pucharze Polski i fazie grupowej Pucharu UEFA. Podczas poniedziałkowego spotkania z Lechią Gdańsk na boisko wybiegł jednak prawie najmocniejszy skład, a po przerwie dano szanse wyróżniającym się zawodnikom z Młodej Ekstraklasy.

W związku z przerwą na mecze reprezentacji sztab szkoleniowy zdecydował, że piłkarze z podstawowego składu zagrają w pierwszej połowie pojedynku z Lechią. Po przerwie na boisku pojawiło się pięciu zawodników z Młodej Ekstraklasy, co od razu przełożyło się na obraz gry. Całe spotkanie rozegrał Piotr Reiss, kapitan Lecha Poznań, który w tych rozgrywkach stara się przekonać do siebie Franciszka Smudę. - Chcieliśmy zagrać dobre 45 minut bez narażania się na kontuzje. Mimo, że mecz nie stał na bardzo wysokim poziomie to go wybiegaliśmy i wygraliśmy - mówi Reiss.

Lech do tych rozgrywek nie przykłada większej wagi i najchętniej w ogóle by w nich nie występował. "Reksio" jednak starał się doszukać jakiś pozytywów meczu z Lechią Gdańsk, który zakończył się zwycięstwem lechitów 1:0. - Zdobyliśmy pierwsze punkty i z tego trzeba się cieszyć. Poza tym nie straciliśmy bramki, co jest bardzo ważne. Po trzecie była to dobra lekcja dla naszej młodzieży - wylicza Reiss.

Po przerwie na boisku przebywało sporo zawodników z Młodej Ekstraklasy i Lech nie miał już takiej przewagi. Spotkanie to pokazało, że przed młodymi piłkarzami jeszcze sporo pracy, aby osiągnąć najwyższy poziom. - Jeszcze trochę im brakuje, aby w niedalekiej przyszłości nas zastąpić. W drugiej połowie, po dokonaniu kilku zmian, nasza gra wyglądała słabiej. Taki mecz to najlepsza lekcja dla młodzieży i mam nadzieję, że wyciągną z niej wnioski, bo w ten sposób mogą podnosić swoje umiejętności - uważa kapitan Lecha, który stara się podpowiadać młodszym kolegom po fachu. - Z jednej strony czułem się ich nauczycielem, ale z drugiej nie gra się łatwo w takim zespole. Było sporo niedokładności i nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, a co za tym idzie trzeba było więcej biegać, aby ją odzyskać - mówi 35-letni piłkarz, który cieszył się, że wytrzymał kondycyjnie całe spotkanie. - Zawsze patrzy mi się w metrykę. Pokazałem, że można biegać przez 90 minut i jestem z siebie zadowolony. W dalszym ciągu będę na tyle trenował, aby pokazać się z jak najlepszej strony trenerowi i walczyć o miejsce w składzie.

Komentarze (0)