Styl nieważny, ważne punkty - relacja z meczu Polonia Bytom - PGE GKS Bełchatów

Ostatnie mecze ligowe w wykonaniu Polonii Bytom i PGE GKS Bełchatów pozwalały przypuszczać, że bezpośrednia konfrontacja wspomnianych drużyn będzie pasjonującym wydarzeniem. Niestety spotkanie w Bytomiu przypominało raczej pojedynek szachistów niż dobry futbol.

Pierwsza godna odnotowania akcja meczu przyniosła od razu gola. Nie popisali się stoperzy z Bełchatowa, których przeskoczył w polu karnym Hubert Jaromin. W zamieszaniu pod własną bramką defensorzy GKS zapomnieli także upilnować Jakuba Zabłockiego. Snajper niebiesko-czerwonych dostał "prezent" i z 7 metrów trafił precyzyjnie do bramki Krzysztofa Kozika. Prowadzenie bytomian nie było więc efektem dobrej gry, a raczej przypadku i gapiostwa przyjezdnych.

Podopieczni Pawła Janasa z biegiem czasu popełniali owych błędów coraz mniej i zaczęli wyraźnie przeważać. Owa przewaga brała się z faktu, że linia pomocy bełchatowian składała się z pięciu piłkarzy, którzy górowali nad piłkarzami Polonii. W 17. minucie powinien być już remis, ale potężne uderzenie Patryka Rachwała zatrzymało się na poprzeczce! Gospodarze nie wyciągnęli jednak wniosków z tego ostrzeżenia i już minutę później GKS faktycznie doprowadził do wyrównania. Reprezentant Polski, Łukasz Garguła zagrał do narożnika pola karnego, gdzie stał dobrze ustawiony Tomasz Jarzębowski. Popularny "Jarza" nie namyślając się długo, huknął z pierwszej piłki i zaskoczony Michal Pesković musiał wyciągnąć piłkę z siatki. - Bramka kolejki? Po prostu był to strzał sytuacyjny - tłumaczył się gęsto po końcowym gwizdku prawy obrońca PGE GKS.

Wynik 1:1 jakby usatysfakcjonował obie strony do tego stopnia, że przez kolejną godzinę z boiska wiało nudą. Gdyby nie zmiany dokonywane przez obu szkoleniowców i kilka ostrzejszych fauli, to nie byłoby nawet czego odnotować. Przełamanie nastąpiło dopiero w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Wówczas dwójka rezerwowych z Bełchatowa przeprowadziła akcję, która dała podopiecznym Pawła Janasa komplet punktów. Paweł Adamiec "poszukał" podaniem Mateusza Cetnarskiego, a ten drugi posłał piłkę do bytomskiej bramki obok Peskovicia. Radość przyjezdnych była ogromna zarówno na boisku, jak i w szatni. Bełchatowianie tak żywiołowo śpiewali i skakali, że omal nie uszkodzili kontenera, w którym mieszczą się szatnie.

Z osiągniętego rezultatu cieszył się również szkoleniowiec GKS, ale gra swojego zespołu nie była już w jego ocenie taka pocieszająca. Najmniej zadowoleni - obok piłkarzy i trenerów Polonii - byli jednak kibice, bowiem poziom widowiska był mierny.

Polonia Bytom - PGE GKS Bełchatów 1:2 (1:1)

1:0 - Zabłocki 8'

1:1 - Jarzębowski 19'

1:2 - Cetnarski 90'

Składy:

Polonia Bytom: Pesković - Hricko, Klepczyński, Broniewicz, Sokolenko - Trzeciak (68' Zieliński), Przybylski, Grzyb, Jaromin (75' Wolański) - Zabłocki, Podstawek (46' Komorowski).

PGE GKS Bełchatów: Kozik - Jarzębowski, Cecot, Pietrasiak, Popek - Nowak (90' Wróbel), Rachwał, Gol, Kuklis (72' Cetnarski), Garguła - Costly (78' Adamiec).

Żółte kartki: Hricko (Polonia) oraz Rachwał, Costly (GKS).

Sędzia: Marek Mikołajewski (Ciechanów).

Widzów: 3 500.

Najlepszy piłkarz Polonii: Michal Pesković.

Najlepszy piłkarz PGE GKS: Mateusz Cetnarski.

Piłkarz meczu: Mateusz Cetnarski.

Źródło artykułu: