Zabójcze kontry (relacja)

Rozpędzony Lech przyjeżdżał na Cichą w roli faworyta. Chorzowianie od trzech kolejek nie potrafili wygrać meczu. Co więcej, od 180 minut Niebiescy nie zdobyli w ekstraklasie gola. Lech z kolei w bieżącym sezonie potrafił pokonać w Krakowie Wisłę 4:1. Na ambitnym zespole Bogusława Pietrzaka wrażenia to nie zrobiło.

- Obawiałem się tego spotkania, po przerwie na kadrę. Zawsze tak jest, że zanim to wszystko zapali, to trochę czasu mija - podzielił się po spotkaniu swoimi przedmeczowy obawami szkoleniowiec gości Franciszek Smuda. Trener Lecha wiedział, że dwójka chorzowian Maciej Scherfchen oraz Marcin Zając szczególnie zmobilizują się na ten mecz. I rzeczywiście tak było.

Od początku spotkania optyczną przewagę posiadali Lechici. Ruch nastawił się na grę z kontry. Nienajlepiej w pierwszych minutach spisywał się Scherfchen, który w środku pola zaliczył kilka niepotrzebnych strat. Z każdą kolejną minutą "Szeryf" prezentował się jednak coraz solidniej.

Prowadzący grę goście pierwszą okazję do zdobycia gola stworzyli sobie w 14. minucie. Na strzał z narożnika boiska zdecydował się Sławomir Peszko, ale piłkę pewnie złapał Krzysztof Pilarz. Po chwili uderzał Rafał Murawski, ale futbolówka przeleciała dwa metry obok słupka.

W 17. minucie Niebiescy po raz pierwszy poważniej zagrozili bramce Krzysztofa Kotorowskiego i od razu cieszyli się z gola. Rozgrywający bardzo dobry mecz Marcin Nowacki zagrał do Tomasza Brzyskiego. Lewy pomocnik Ruchu popisał się pięknym strzałem po ziemi w długi róg z ostrego kąta. Bramkarz Lecha nie miał żadnych szans na skuteczną interwencją.

Po stracie bramki poznaniacy rzucili się do odrabiania strat, ale zamiast wyrównać nadziali się na kolejną kontrę chorzowian. Piłkę z własnej połowy wyprowadził Scherfchen, zagrał w tempo do Nowackiego, który niemal z tego samego miejsca co kilkanaście minut wcześniej Brzyski pokonał golkipera gości. Po objęciu dwubramkowego prowadzenia chorzowianie chcieli zdobywać następne gole, ale m.in. w 37. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Wojciecha Grzyba niecelnie głową uderzał Piotr Ćwielong

Lech wziął się do solidnej pracy w końcowych minutach pierwszej części gry. Jednak poznaniakom nie sprzyjało w niedzielę szczęście. W 40. minucie z rzutu wolnego strzelał Stemir Stilić, ale Pilarz wypiąstkował piłkę. Minutę później ten sam zawodnik strzelał z siedemnastu metrów, ale piłka przeleciała tuż obok bramki. Po kolejnych 120 sekundach znowu uderzał piłkarz Lecha, ale futbolówka przeszła nad poprzeczką.

W drugiej połowie przewagę w dalszym ciągu posiadali goście, ale nie potrafili stworzyć sobie zbyt wielu dogodnyvh okazji do zdobycia gola. Bramka kontaktowa mogła paść w 52. minucie, gdy Murawski dopadł do bezpańskiej piłki i z czternastu metrów uderzył minimalnie niecelnie. Chorzowianie nastawieni na grę z kontrataku po początkowym chaotycznym wybijaniu futbolówki zaczęli zagrażać Kotorowskiemu. W 54. minucie po wrzutce Brzyskiego niewiele brakowało, aby Manuel Arboleda wpakował piłkę do własnej bramki. Futbolówka przeleciała minimalnie obok słupka.

Lechici dobrą okazję na bramkę mieli w 62. minucie, gdy z ostrego kąta uderzał Grzegorz Wojtkowiak. Dobrze dysponowany bramkarz Ruchu sparował piłkę na rzut rożny. Cztery minuty później po kolejnej kontrze gospodarzy przed doskonałą szansą stanął Ćwielong. W sytuacji sam na sam "Pepe" uderzył jednak wprost w Kotorowskiego. Chwilę wcześniej po technicznym uderzeniu, najlepszego na boisku w zespole Ruchu, Nowackiego bramkarz gości odbił przed siebie piłkę, a nadbiegający Zając nie zdołał sięgnąć bezpańskiej futbolówki. Cztery minuty później po strzale z dystansu aktywnego Stilicia piłka po rykoszecie przeszła tuż obok słupka. Ten sam piłkarz na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry w dogodnej okazji fatalnie przestrzelił.

Sędzia do dziewięćdziesięciu minut doliczył aż pięć. Chorzowianie całą drużyną stanęli w polu karnym. Goście również niemal całym zespołem zagościli w polu karnym Niebieskich. Pomimo ogromnej kotłowaniny za każdym razem gospodarze potrafili zwycięsko wyjść z dużych opresji.

Końcowy gwizdek dziesięć tysięcy kibiców Ruchu przyjęło z ogromnym entuzjazmem. Niebiescy udowodnili, że mogą być groźni dla najlepszych. W porównaniu do poprzedniego sezonu jest to duży krok do przodu. W sezonie 2007/2008 chorzowianie potrafili wygrywać tylko z zespołami ze środka lub też dołu tabeli. Teraz pokazali sobie i całej piłkarskiej Polsce, że prawdziwy, groźny dla każdego, Ruch odradza się. Wprawdzie Niebiescy mieli w niedzielnym pojedynku w kilku sytuacjach trochę szczęścia, ale podobno sprzyja ono lepszym. A w chłodny październikowy wieczór lepiej na boisku prezentowali się gospodarze.

Ruch Chorzów - Lech Poznań 2:0 (2:0)

1:0 - Brzyski 17'

2:0 - Nowacki 30'

Składy:

Ruch Chorzów: Pilarz - Grzyb, Grodzicki, Sadlok, Jakubowski, Zając, Scherfchen, Nowacki, Baran, Brzyski (90+3' Mizgajski), Ćwielong (84' Nykiel).

Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Wilk (75' Cueto), Bandrowski, Stilić, Injac (46' Reiss), Peszko (65' Rengifo), Murawski, Lewandowski.

Żółte kartki: Pilarz (Ruch) oraz Wojtkowiak (Lech).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Widzów: 10 000 (1000 kibiców gości).

Najlepszy piłkarz Ruchu: Marcin Nowacki

Najlepszy piłkarz Lecha: Stemir Stilic

Piłkarz meczu: Marcin Nowacki.

STATYSTYKI:

I połowa

Ruch ChorzówLech Poznań

Gole

20

Strzały

55

Strzały celne

32

Strzały niecelne

23

Rzuty rożne

04

Faule

94

Spalone

00

Słupki/Poprzeczki

0/00/0

Kartki

00

Żółte kartki

00

Czerwone kartki

00

II połowa

Ruch ChorzówLech Poznań

Gole

00

Strzały

57

Strzały celne

23

Strzały niecelne

34

Rzuty rożne

45

Faule

67

Spalone

11

Słupki/Poprzeczki

0/00/0

Kartki

11

Żółte kartki

11

Czerwone kartki

00

Ogółem

Ruch ChorzówLech Poznań

Gole

20

Strzały

1012

Strzały celne

55

Strzały niecelne

57

Rzuty rożne

49

Faule

1511

Spalone

11

Słupki/Poprzeczki

0/00/0

Kartki

11

Żółte kartki

11

Czerwone kartki

00

Źródło artykułu: