- Obawiałem się tego spotkania, po przerwie na kadrę. Zawsze tak jest, że zanim to wszystko zapali, to trochę czasu mija - podzielił się po spotkaniu swoimi przedmeczowy obawami szkoleniowiec gości Franciszek Smuda. Trener Lecha wiedział, że dwójka chorzowian Maciej Scherfchen oraz Marcin Zając szczególnie zmobilizują się na ten mecz. I rzeczywiście tak było.
Od początku spotkania optyczną przewagę posiadali Lechici. Ruch nastawił się na grę z kontry. Nienajlepiej w pierwszych minutach spisywał się Scherfchen, który w środku pola zaliczył kilka niepotrzebnych strat. Z każdą kolejną minutą "Szeryf" prezentował się jednak coraz solidniej.
Prowadzący grę goście pierwszą okazję do zdobycia gola stworzyli sobie w 14. minucie. Na strzał z narożnika boiska zdecydował się Sławomir Peszko, ale piłkę pewnie złapał Krzysztof Pilarz. Po chwili uderzał Rafał Murawski, ale futbolówka przeleciała dwa metry obok słupka.
W 17. minucie Niebiescy po raz pierwszy poważniej zagrozili bramce Krzysztofa Kotorowskiego i od razu cieszyli się z gola. Rozgrywający bardzo dobry mecz Marcin Nowacki zagrał do Tomasza Brzyskiego. Lewy pomocnik Ruchu popisał się pięknym strzałem po ziemi w długi róg z ostrego kąta. Bramkarz Lecha nie miał żadnych szans na skuteczną interwencją.
Po stracie bramki poznaniacy rzucili się do odrabiania strat, ale zamiast wyrównać nadziali się na kolejną kontrę chorzowian. Piłkę z własnej połowy wyprowadził Scherfchen, zagrał w tempo do Nowackiego, który niemal z tego samego miejsca co kilkanaście minut wcześniej Brzyski pokonał golkipera gości. Po objęciu dwubramkowego prowadzenia chorzowianie chcieli zdobywać następne gole, ale m.in. w 37. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Wojciecha Grzyba niecelnie głową uderzał Piotr Ćwielong
Lech wziął się do solidnej pracy w końcowych minutach pierwszej części gry. Jednak poznaniakom nie sprzyjało w niedzielę szczęście. W 40. minucie z rzutu wolnego strzelał Stemir Stilić, ale Pilarz wypiąstkował piłkę. Minutę później ten sam zawodnik strzelał z siedemnastu metrów, ale piłka przeleciała tuż obok bramki. Po kolejnych 120 sekundach znowu uderzał piłkarz Lecha, ale futbolówka przeszła nad poprzeczką.
W drugiej połowie przewagę w dalszym ciągu posiadali goście, ale nie potrafili stworzyć sobie zbyt wielu dogodnyvh okazji do zdobycia gola. Bramka kontaktowa mogła paść w 52. minucie, gdy Murawski dopadł do bezpańskiej piłki i z czternastu metrów uderzył minimalnie niecelnie. Chorzowianie nastawieni na grę z kontrataku po początkowym chaotycznym wybijaniu futbolówki zaczęli zagrażać Kotorowskiemu. W 54. minucie po wrzutce Brzyskiego niewiele brakowało, aby Manuel Arboleda wpakował piłkę do własnej bramki. Futbolówka przeleciała minimalnie obok słupka.
Lechici dobrą okazję na bramkę mieli w 62. minucie, gdy z ostrego kąta uderzał Grzegorz Wojtkowiak. Dobrze dysponowany bramkarz Ruchu sparował piłkę na rzut rożny. Cztery minuty później po kolejnej kontrze gospodarzy przed doskonałą szansą stanął Ćwielong. W sytuacji sam na sam "Pepe" uderzył jednak wprost w Kotorowskiego. Chwilę wcześniej po technicznym uderzeniu, najlepszego na boisku w zespole Ruchu, Nowackiego bramkarz gości odbił przed siebie piłkę, a nadbiegający Zając nie zdołał sięgnąć bezpańskiej futbolówki. Cztery minuty później po strzale z dystansu aktywnego Stilicia piłka po rykoszecie przeszła tuż obok słupka. Ten sam piłkarz na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry w dogodnej okazji fatalnie przestrzelił.
Sędzia do dziewięćdziesięciu minut doliczył aż pięć. Chorzowianie całą drużyną stanęli w polu karnym. Goście również niemal całym zespołem zagościli w polu karnym Niebieskich. Pomimo ogromnej kotłowaniny za każdym razem gospodarze potrafili zwycięsko wyjść z dużych opresji.
Końcowy gwizdek dziesięć tysięcy kibiców Ruchu przyjęło z ogromnym entuzjazmem. Niebiescy udowodnili, że mogą być groźni dla najlepszych. W porównaniu do poprzedniego sezonu jest to duży krok do przodu. W sezonie 2007/2008 chorzowianie potrafili wygrywać tylko z zespołami ze środka lub też dołu tabeli. Teraz pokazali sobie i całej piłkarskiej Polsce, że prawdziwy, groźny dla każdego, Ruch odradza się. Wprawdzie Niebiescy mieli w niedzielnym pojedynku w kilku sytuacjach trochę szczęścia, ale podobno sprzyja ono lepszym. A w chłodny październikowy wieczór lepiej na boisku prezentowali się gospodarze.
Ruch Chorzów - Lech Poznań 2:0 (2:0)
1:0 - Brzyski 17'
2:0 - Nowacki 30'
Składy:
Ruch Chorzów: Pilarz - Grzyb, Grodzicki, Sadlok, Jakubowski, Zając, Scherfchen, Nowacki, Baran, Brzyski (90+3' Mizgajski), Ćwielong (84' Nykiel).
Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Wilk (75' Cueto), Bandrowski, Stilić, Injac (46' Reiss), Peszko (65' Rengifo), Murawski, Lewandowski.
Żółte kartki: Pilarz (Ruch) oraz Wojtkowiak (Lech).
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: 10 000 (1000 kibiców gości).
Najlepszy piłkarz Ruchu: Marcin Nowacki
Najlepszy piłkarz Lecha: Stemir Stilic
Piłkarz meczu: Marcin Nowacki.
STATYSTYKI:
I połowa | Ruch Chorzów | Lech Poznań |
Gole | 2 | 0 |
Strzały | 5 | 5 |
Strzały celne | 3 | 2 |
Strzały niecelne | 2 | 3 |
Rzuty rożne | 0 | 4 |
Faule | 9 | 4 |
Spalone | 0 | 0 |
Słupki/Poprzeczki | 0/0 | 0/0 |
Kartki | 0 | 0 |
Żółte kartki | 0 | 0 |
Czerwone kartki | 0 | 0 |
II połowa | Ruch Chorzów | Lech Poznań |
Gole | 0 | 0 |
Strzały | 5 | 7 |
Strzały celne | 2 | 3 |
Strzały niecelne | 3 | 4 |
Rzuty rożne | 4 | 5 |
Faule | 6 | 7 |
Spalone | 1 | 1 |
Słupki/Poprzeczki | 0/0 | 0/0 |
Kartki | 1 | 1 |
Żółte kartki | 1 | 1 |
Czerwone kartki | 0 | 0 |
Ogółem | Ruch Chorzów | Lech Poznań |
Gole | 2 | 0 |
Strzały | 10 | 12 |
Strzały celne | 5 | 5 |
Strzały niecelne | 5 | 7 |
Rzuty rożne | 4 | 9 |
Faule | 15 | 11 |
Spalone | 1 | 1 |
Słupki/Poprzeczki | 0/0 | 0/0 |
Kartki | 1 | 1 |
Żółte kartki | 1 | 1 |
Czerwone kartki | 0 | 0 |