Kto w Cracovii załata dziurę po Kosanoviciu? "Dąbrowski lub Marciniak"

Na półtora tygodnia przed startem rundy Cracovia ma tylko jednego nominalnego stopera w kadrze w osobie Mateusza Żytki. Kto będzie mu partnerował na środku obrony po odejściu Milosa Kosanovocia?

Choć z myślą o odejściu "Kosy" w krakowskim klubie oswajano się już od września, nie poczyniono konkretnych ruchów w celu znalezienia jego następcy. 24-letni Serb ostatecznie odszedł do belgijskiego KV Mechelen, którego z marszu stał się czołowym zawodnikiem.

Tymczasem Pasy zostały z tylko jednym stoperem, bowiem zimą z klubu odeszli też Marek Wasiluk i Tomasz Wełna, którzy jesienią nie rozegrali jednak ani jednego spotkania w I zespole. Na półtora tygodnia przed startem rundy wiosennej jedynym nominalnym stoperem w kadrze Cracovii jest Mateusz Żytko i jest to sytuacja absurdalna, biorąc pod uwagę, że rozmawiamy o zawodowym klubie piłkarskim ze stabilnym sponsorem i budżetem oscylującym w okół 20 mln zł.

- Wszyscy mnie o to pytają, więc zdradzę to: najbliżej zagrania w miejsce Milosa Kosanovicia są Adam Marciniak i Damian Dąbrowski - mówi trener Pasów Wojciech Stawowy. - Damian zagrał bardzo dobre spotkanie z Pohang Steelers. Przyznam, że zrobił na mnie duże wrażenie jako stoper, bo grał tak, jakby całe życie grał na środku obrony. Problem polega na tym, że Adam jest powoływany do reprezentacji Polski jako lewy obrońca, a Damian jest w "młodzieżówce" jako defensywny pomocnik, więc zmieniając im pozycję, mogę im zamknąć drogę do drużyn narodowych, ale priorytetem jest Cracovia - dodaje "Staw".

- Rozmawiamy o tym z trenerem i czujemy, że trener na nas liczy, jeśli nie będzie żadnej innej ewentualności - mówi "Dąbro". - Największy komfort w grze czuję w roli defensywnego pomocnika, bo gram na tej pozycji od zawsze, ale liczy się dobro drużyny i dobro Cracovii - dodaje młodzieżowy reprezentant Polski.

22-latek w czasie zimowego urlopu wstąpił w związek małżeński, ale nie wierzy w przesąd mówiący o tym, że dla nowożeńca pierwszy sezon po wzięciu ślubu jest słaby. - Nawet nigdy o tym nie słyszałem i nie wierzę w to (śmiech). Piłkarze lubią mieć poukładane sprawy prywatne i ja się do tej grupy zaliczam - teraz wszystko mam pod kontrolą, ułożone i będzie OK - uśmiecha się Dąbrowski.

Komentarze (0)