Boczny obrońca Zawiszy Bydgoszcz wystąpił od 1. minuty w starciu z Mołdawią (1:0). Udziału przy bramce wprawdzie nie miał, ale spisał się bardzo solidnie. Często bowiem włączał się w akcje ofensywne i należał do wyróżniających się zawodników.
- Cieszę się, że dostałem taką szansę i miałem możliwość zadebiutować. Dobrze się czułem, miałem sporo sił i choć nie było może idealnie, bo jestem świadom co muszę poprawić, to kończyłem spotkanie zadowolony - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Igor Lewczuk.
Czy Adam Nawałka podzielał zdanie obserwatorów i też dobrze ocenił piłkarza Zawiszy? - Szczerze mówiąc, tuż po meczu nie miałem nawet okazji porozmawiać z selekcjonerem, bo już dwie godziny po ostatnim gwizdku sędziego musieliśmy z Michałem Masłowskim udać się na samolot. Trwało bowiem zgrupowanie naszej drużyny w Maladze. Mieliśmy możliwość jedynie się wykąpać i zjeść kolację - wyjaśnił.
Lewczuk uważa, że zimowe obozy kadry w egzotycznych krajach nie są tak bezsensowne jak niektórzy sugerują. - Wiadomo, że skład jest krajowy, ale to przecież było wiadomo od dawna. Poza tym nie wiem, czy bez tych wyjazdów część zawodników miałaby w ogóle okazję pokazać się trenerowi. Gdy rozgrywany jest mecz w terminie FIFA, to przyjeżdżają najlepsi i wolnych miejsc jest niewiele. Selekcjoner uznał, że dodatkowe zgrupowanie w styczniu będzie dla niego pomocne, a to do niego powinna należeć ostateczna ocena.
Nie bez racji zwraca się jednak uwagę, że spotkania rozgrywane na wspomnianych obozach nie mają żadnej atmosfery, a trybuny niemal zawsze świecą pustkami. - Zgadzam się, że otoczka jest daleka od ideału, ale wiadomo, że w Polsce o tej porze roku byłby ogromny problem ze znalezieniem zielonego boiska. Wyjazdy poza granice kraju nie są więc niczyją fantazją, a po prostu koniecznością - zaznaczył Lewczuk.