Dariusz Fornalak (trener Zagłębia Lubin): Przyjechaliśmy do Łęcznej powalczyć o trzy punkty i staraliśmy się realizować to na boisku. Od 59. minuty mieliśmy utrudnione zadanie. Mimo to zdobyliśmy bramkę, która dała nam prowadzenie. Niestety, nie udało nam się tego zwycięstwa dowieźć do końca. Mecz zakończył się remisem. Czeka nas długa podróż do domu.
Michał Goliński (pomocnik Zagłębia Lubin): Przyjeżdżaliśmy, żeby zdobyć trzy punkty, ale straciliśmy na wyjeździe kolejne dwa. Możemy cieszyć się, że Łęczna po pierwszej połowie nie prowadziła 3:0, bo miała ku temu okazje. W sobotę rozegraliśmy mecz na ciężkim boisku w Zabierzowie i może jeszcze mieliśmy go w nogach.
Iljan Micanski (napastnik Zagłębia Lubin): Już trzeciego wyjazdowego meczu z rzędu nie udaje nam się wygrać. Wydaje mi się, że mogliśmy zdobyć trzy punkty, żeby mieć spokojną sytuację. Szkoda, że się nie udało. Zobaczymy, co będzie dalej. Ważne, że nadal jesteśmy pierwsi. Myślę, że przy 1:0 gdybyśmy wykorzystali jeszcze jedną sytuację, to byłoby już po meczu, ale czasami tak się układa, że też się traci. Cieszę się, że nadal strzelam. Myślę, że jeśli nasza drużyna będzie grała, tak jak u siebie, to na pewno ja i moi koledzy będziemy strzelać dużo bramek. W kolejnych meczach już nie oddamy punktów.
Tadeusz Łapa (trener Górnika Łęczna): Uważam, że mecz mógł się podobać. Bardzo fajne widowisko. Jest to produkt, który naprawdę można sprzedać. Za późno weszliśmy w mecz. W pierwszych 10 minutach drużyna była usztywniona. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że dawno nie graliśmy przy światłach i z takim przeciwnikiem. Dopiero po 10. minutach drużyna pokazała, że stać ją na dosyć dużo i tkwi w niej duży potencjał. Szkoda sytuacji Pawła Bugały i Kuby Grzegorzewskiego. Zwłaszcza Pawła, kiedy Ptak końcami palców wybił piłkę po strzale głową. W I połowie należała nam się ta jedna bramka. Znów pojawił się syndrom, który kładzie drużynę w momencie osłabienia przeciwnika. Uważam, że przeciwnik zdecydowanie wykorzystał ten moment dekoncentracji. Chwała zespołowi za to, że jeszcze podniósł się, że zaczęliśmy dosyć dobrze konstruować akcje i jedna z nich przyniosła efekt w postaci bramki. Chcę podziękować szczególnie kibicom, bo to widowisko dzięki nim miało swój urok i oprawę. To jest przede wszystkim dla nich, oni są najważniejsi w całym tym wydarzeniu.
Paweł Bugała (pomocnik Górnika Łęczna): Zagłębie pokazało, że jest dobrą drużyną i nieprzypadkowo jest na 1. miejscu w tabeli. My też pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Do przerwy mogliśmy spokojnie prowadzić. Stworzyliśmy kilka sytuacji, szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy - bramkarz popisał się refleksem. Widać, że oni na każdej pozycji mają dobrych zawodników. Mecz pokazał, że jesteśmy naprawdę dobrą drużyną i stać nas na zwycięstwo z każdym w tej lidze. Te wcześniejsze porażki nie odzwierciedlały tego, na co nas stać.
Jakub Grzegorzewski (napastnik Górnika Łęczna): Jestem napastnikiem i rozlicza się mnie z goli. Remis jest sprawiedliwym wynikiem, chociaż w końcówce mogliśmy jeszcze coś ukłuć.
Sławomir Nazaruk (kapitan Górnika Łęczna): Jest niedosyt, zwłaszcza za sposób, w jaki graliśmy, kiedy Zagłębie straciło jednego zawodnika. Jakoś nas to uśpiło, straciliśmy swój rytm. Za chwilę straciliśmy bramkę i długo nie potrafiliśmy wrócić do tego rytmu, stworzyć jakichś sytuacji. Wyglądało to bardzo nieładnie przez jakieś 20 minut. Nie wiem, czy brakowało wiary? Za to mam pretensje do siebie i do zespołu. Takie coś nie powinno nam się zdarzyć. W pierwszej połowie, kiedy graliśmy 11 na 11 wyglądała dobrze, stworzyliśmy kilka naprawdę groźnych sytuacji. Myślę, że jedna z interwencji Olka Ptaka po strzale Pawła Bugały mogłaby kandydować do miana interwencji roku.
Veljko Nikitović (obrońca Górnika Łęczna): Jak się nie wygrywa, to trzeba nie przegrać. Z takimi zespołami, jak Zagłębie Lubin gra się łatwiej, niż z zespołami typu Odry Opole czy Kmity Zabierzów. Oni grają otwartą piłkę i jest więcej miejsca na boisku. Grają tak, jak zespoły w ekstraklasie.
Janusz Surdykowski (napastnik Górnika Łęczna): Cieszę się, że asystowałem przy tym golu. Troszkę szkoda, że nie strzeliłem w dobrej sytuacji - było blisko. Gdybyśmy wygrali, to byłbym z siebie bardzo zadowolony, a tak pozostał pewien niedosyt. Czasem tak to wygląda, że ma się przewagę a gra nie chce się układać. Nie będę oryginalny - zawsze gramy o trzy punkty, ale remis z Zagłębiem też nie jest zły.