Nie tak zespół Jagiellonii wyobrażał sobie pierwszy mecz w 2014 roku. Zespół prowadzony przez Piotra Stokowca w piłkę zaczął grać dopiero w końcówce. Jadze nie udało się doprowadzić do remisu i drużyna z Białegostoku po raz kolejny musiała wyjeżdżać z Chorzowa bez punktów. Przypomnijmy, że Jagiellonia w ekstraklasie przy Cichej jeszcze nigdy nie wygrała. - Mecz, którego na pewno nie musieliśmy przegrać. W mojej opinii obie drużyny zagrały na remis. Widać było ostrożność w grze, bo obecnie każdy punkt się liczy. Nie było to wielkie widowisko. Wszyscy pilnowali się, aby nie popełnić błędów. W pierwszych kolejkach ten, kto popełnia błędy przegrywa - ocenił opiekun Jagiellonii. - Przegrywając zmieniliśmy trochę ustawienie, przeszliśmy na grę dwójką napastników, ale nie udało nam się strzelić gola. Zawiodła skuteczność, bo swoje szanse mieliśmy. Na pewno z tego spotkania można było wydusić więcej - dodał.
W meczu z Ruchem Stokowiec dał szansę debiutu kilku nowym piłkarzom. Trener nie chciał na gorąco oceniać ich występu. - Poczekajmy kilka kolejek. Taka ocena nikomu nic nie da. Zawodnik może być dobry lub słabszy, ale ważne jest jak będzie funkcjonował w drużynie. Musimy dążyć do tego, aby zespół funkcjonował lepiej - powiedział szkoleniowiec, który stwierdził, że przy straconym golu Jakub Słowik mógł ustrzec zespół od utraty bramki. - Biorąc pod uwagę miejsce, kąt i odległość to myślę, że można się było lepiej zachować - zakończył.