Kto wie, jakby potoczyła się kariera Michała Efira, gdyby nie seria kontuzji, które trapiły go przez ostatnie sezony. Początek nieszczęść 21-latka zaczął się 26 marca 2011 roku. Wówczas utalentowany piłkarz, wyróżniający się na tle Młodej Ekstraklasy, doznał zerwania więzadeł krzyżowych. Przerwa w grze Efira trwała okrągły rok. Po powrocie do pełni sił swoją grą urzekł Macieja Skorżę, ówczesnego trenera pierwszej drużyny Legii Warszawa. Dzięki czemu ten postanowił dać mu szansę debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niestety, w maju 2012 roku Michał Efir zmuszony był poddać się kolejnej operacji więzadeł. Tym razem rehabilitacja zajęła mu pół roku.
W lutym 2013 roku następna fatalna diagnoza. Zawodnik Legii musi przejść zabieg artroskopii kolana, który wyłączył go z gry na osiem miesięcy. Pod koniec kwietnia napastnik przeszedł jeszcze rekonstrukcję więzadeł w kolanie, co dawało mu nadzieję na powrót do piłki w okolicach października 2013 roku. Michał Efir ponownie na placu gry w oficjalnym meczu pierwszego zespołu zameldował się jednak dopiero teraz. Po niemal dwóch latach przerwy od futbolu 21-latek, który w życiu przeszedł więcej niż niejeden doświadczony zawodnik, ponownie mógł biegać wspólnie z kolegami po murawie.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
- Kamień z serca. 657 dni czekania. Nie było lekko, ale dziś czułem się jakbym wygrał los na loterii. Nawet przy kilku minutach gry, nawet przy jednym czy dwóch kontaktach z piłką. Warto było wypocić kilkadziesiąt litrów potu na rehabilitacji, dziś te wszystkie operacje wydają się zamierzchłą przeszłością. Dziękuje za wsparcie i cierpliwość, idą lepsze czasy. Niemożliwe chyba jednak nie istnieje, jak się człowiek uprze i uwierzy, to zawsze podniesie się z kolan. A przy okazji - brawa dla chłopaków, cenne trzy punkty i dziś nikt nie przyczepi się o styl. W skokach narciarskich dostalibyśmy noty po 19.0 i 20.0 - napisał na Facebooku Michał Efir.