Śląsk Wrocław od wtorku ma nowego trenera, którym został były zawodnik tego klubu, Tadeusz Pawłowski. Ten szkoleniowiec od wielu lat mieszkał w Austrii, gdzie był zatrudniony przez Austriacki Związek Piłki Nożnej jako pierwszy trener Akademii VFV w Bregenz. O Śląsku jednak nie zapomniał. - Całe życie pracowałem w piłce i jako trener. Miałem kontakt cały czas z klubem, w wolnych chwilach, kiedy przyjeżdżałem, prowadziliśmy różne dyskusje i mieliśmy różne pomysły na Śląsk. Na pewno te marzenia było coraz trudniej zrealizować, jak się jest coraz rzadziej w Polsce, to ludzie mogą o tobie zapomnieć. Wiele osób przedstawia mnie jako osobę, która pracuje tylko z dziećmi. Chciałbym wyjaśnić, że w Polsce jest tak, że jutro mógłbym założyć Akademię Pawłowski. W Austrii status akademii nadaje Austriacki Związek Piłki Nożnej, jest tylko 11 ekskluzywnych akademii piłkarskich. To jest poważna praca, która jest kontrolowana przez związek piłki nożnej. Co miesiąc pisze się raport o tym, co się robi i plany co się chce zrobić. Wszystko jest kontrolowane odgórnie. Uważam, że w przyszłości powinno być tak samo w Polsce - wyjaśniał.
Dla wielu kibiców nominacja dla Pawłowskiego mogła być zaskoczeniem. - Jeśli mogłem, to oglądałem każdy mecz Śląska. Miałem, bardzo dobrą i stabilną pracę. Nie dzwoniłem do pana prezesa i nie prosiłem o angaż. Mecze Śląska zawsze próbowałem oglądać w całości. Po prostu wychowałem się w tym klubie - zaznaczył szkoleniowiec.
Trener przyznał także, że dla niego bardzo ważny jest najbliższy mecz WKS-u Cracovią, ale też bez zbytniej przesady. - Nie skupiałbym się na Cracovii, wolałbym się skupić na Śląsku. Jeżeli za dużo mówimy o przeciwniku, to się go boimy. Musimy wykorzystać własne mocne strony i atuty. Jeśli piłkarze będą grać na swoich pozycjach i wzniosą się na swój bliski najwyższemu poziom, to wynik dla nas będzie korzystny - zaznaczył szkoleniowiec.