Cracovia ujarzmiła Marcina Robaka
Kluczem do sukcesu Cracovii w meczu z Pogonią Szczecin miało być przypilnowanie Marcina Robaka, czyli najlepszego strzelca nie tylko Portowców, ale i całej T-Mobile Ekstraklasy, co Pasom się udało.
Na mecz z Cracovią Robak wrócił do składu Portowców, ale stoperzy Pasów Damian Dąbrowski i Mateusz Żytko kompletnie go zneutralizowali. Robak przez pełne 90 minut oddał tylko jeden i to niecelny strzał w kierunku bramki gości. Przy stałych fragmentach gry, kiedy indywidualnie krył go Żytko, nie doszedł do żadnej pozycji strzeleckiej.
- Trener przydzielił mnie do Marcina przy stałych fragmentach gry, bo wzrostowo jesteśmy podobni. Choć siłowo już chyba nie, bo Marcin jest potężnie zbudowany (śmiech), ale udało się go powstrzymać, więc z tego się cieszę - mówi Żytko.
- Mateusz i Damian stanęli na wysokości zadania. Dobrze walczyli w powietrzu i dobrze się asekurowali tak, by w sytuacji, w której Marcin wygrywałby walkę, nie mógł się spokojnie obrócić z piłką. Moi stoperzy grali poprawnie i stąd Marcin nie miał sytuacji - ocenia trener Cracovii Wojciech Stawowy.Trener Stawowy zdecydował się na postawienie młodzieżowego reprezentanta Polski obok Żytki zamiast Tomislava Mikulicia z tego względu, że "Dąbro" jest zawodnikiem bardziej mobilnym niż doświadczony Chorwat. - Marcin jest bardzo niebezpieczny w powietrzu i mimo tego, że ma bardzo dobre warunki fizyczne, to jest też bardzo zwrotny i szybki. Dlatego zdecydowałem się na duet Mateusza z Damianem, bo obaj są szybcy i zwrotni. Robak nie miał tyle miejsca i swobody, kiedy strzelał gole Lechowi - mówi Stawowy.
Punkt wywalczony w Szczecinie jest pierwszym Cracovii w rundzie wiosennej. - Cieszymy się z pierwszej zdobyczy punktowej. Tym bardziej, że graliśmy na wyjeździe z trudnym przeciwnikiem, który był na fali. Trochę żal nam, że nie potrafiliśmy lepiej rozprowadzić kontrataków - ocenia Dąbrowski.
- Być może ten punkt będzie miał znaczenie przy ostatecznym rozrachunku w walce o "8". Pamiętaliśmy o tym, co stało się w Szczecinie z Lechem Poznań i wiedzieliśmy, jaką siłą w ofensywie dysponuje Pogoń. Mamy swoje problemy, ale chcieliśmy się temu przeciwstawić i to się udało - kończy Stawowy.