Sześć goli padło w spotkaniu Podbeskidzia Bielsko-Biała ze Śląskiem Wrocław. Najpierw to zawodnicy WKS-u wyszli na prowadzenie, Górale zdołali odrobić straty i doprowadzić do stanu 3:2. Ostatecznie jednak niesamowity pojedynek zakończył się podziałem punktów. - Chcieliśmy wygrać to spotkanie i przy okazji zrobić prezent prezesowi, który miał urodziny. Ta sztuka się nie udała i na pewno nie jesteśmy zadowoleni. Z drugiej strony trzeba zobaczyć, w jakiej sytuacji w tym meczu byliśmy. Na pewno nie było łatwo. Straciliśmy bramkę, od razu jednak wyrównaliśmy, graliśmy bardzo dobrze, jeżeli chodzi o formacje przednie - byliśmy konkretni. Do tej pory w żadnym meczu nie byliśmy tyle razy w polu karnym przeciwnika, jak w tym spotkaniu. Chodzi też o akcje kombinacyjne, nie tylko o stałe fragmenty gry, gdzie w większości meczów dużo było takich spięć. Chłopaki naprawdę stanęli na wysokości zadania i szkoda, że trzy bramki nie wystarczyły, bo odwróciliśmy losy spotkania - mówił po zakończeniu potyczki Leszek Ojrzyński.
Górale dwa gole strzelili z rzutów karnych. Zawodnicy Podbeskidzia wypracowali sobie też jednak inne dogodne sytuacje. W ostatnich minutach Śląsk zdołał jednak doprowadzić do wyrównania. - Prowadziliśmy 3:2 i szkoda, że zaczęliśmy się bawić w narożniku, bo mogliśmy zagrać piłkę do przodu, gdzie było dwóch naszych zawodników, do tego "świeżych", którzy na pewno powalczyliby o każdy centymetr boiska i mogliby tę piłkę przytrzymać. Tak to jednak jest, jak jest zmęczenie - zaznaczył trener.
Mało brakowało, a Podbeskidzie mecz ze Śląskiem jeszcze by przegrało. - Szkoda, że straciliśmy gola, a Śląsk miał jeszcze jedną dobrą sytuację i przy takim meczu dobrym w naszym wykonaniu jeśli chodzi o akcje ofensywne, mogliśmy jeszcze to spotkanie przegrać. Znowu sobie dopisujemy jeden punkcik, wielka szkoda, ale optymistycznie na to trzeba patrzeć, bo jak takie mecze będą, to jak ten stadion powstanie, to myślę, że będzie się zapełniał jak będziemy grać tak do przodu, tak ambitnie, jak to było teraz. Gdybyśmy ten mecz rozłożyli na czynniki pierwsze, jak bylibyśmy jeszcze bardziej konkretni, to mogło paść nawet siedem bramek. Takie sytuacje mieliśmy, zdobyliśmy trzy gole - skomentował szkoleniowiec.