Rywalizacja Floty Świnoujście z Puszczą Niepołomice pokazała, że nieprzypadkowo te drużyny tułają się tuż nad granicą strefy spadkowej. Bezbarwne, pełne walki, a pozbawione płynnych akcji i sytuacji podbramkowych spotkanie zakończyło się dość niespodziewanym zwycięstwem beniaminka 1:0.
- Gdyby nie jeden błąd, skończyłoby się pewnie 0:0, a tak Puszcza zwyciężyła, choć nie zagrała wielkiego futbolu. Inna sprawa, że także gra Floty nie przysporzyła radości nam czy kibicom. Po bezbarwnym meczu zostajemy bez punktów i to na pewno bolesne. Nie skorzystaliśmy z szansy odskoczenia od strefy spadkowej, choć taki był plan. Niestety, nadal tkwimy w strefie drużyn walczących o utrzymanie - ubolewał Robert Kolendowicz.
Po dwóch zwycięstwach odniesionych w niezłym stylu wydawało się, że nad Flotą Świnoujście zaczyna świecić słońce. Kibice mieli prawo stawić się na stadionie w optymistycznych nastrojach, tymczasem zostali boleśnie sprowadzeni na ziemię.
- Wszyscy widzieliśmy jak to wyglądało. Przytrafił nam się słabszy dzień, czego konsekwencją jest strata punktów. Powtórzę jeszcze raz – boli to niezmiernie, bo ten dzień miał być kluczem do utrzymania, a teraz możemy sobie co najwyżej pogdybać, co by było, gdybyśmy pokonali Puszczę Niepołomice. Nie złapaliśmy oddechu, nie mamy już miejsca na jakiekolwiek potknięcie i cały czas musimy być skupieni - ocenił sytuację Kolendowicz.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Flota Świnoujście nie ma wiele czasu na rozpamiętywanie porażki. W środę stawi się w Chojnicach i zagra z Chojniczanką. - Szybko nadarzy się szansa na rehabilitację. Nie ma w I lidze zespołu, któremu nie przytrafił się słabszy dzień. Sobota była naszym dołkiem, ale wierzę, że to był tylko incydent - jeden zły dzień i drugiego takiego nie będzie do końca rozgrywek.