Bogusław Baniak: Flota dostała wyrok śmierci

Flota Świnoujście zagrała mizerię po dwóch budzących nadzieje zwycięstwach. - Drużyna pomyślała, że już jest tak dobra, że piłka wtoczy się sama do bramki - narzekał Bogusław Baniak.

Sobotni mecz z Puszczą Niepołomice był dla świnoujścian szansą na ucieczkę z okolic strefy spadkowej. Przystępowali do niego po dwóch zwycięstwach, ich rywalem był beniaminek, którego pokonali jesienią i przyjeżdżał po dotkliwych wpadkach. Wszystko wydawało się układać po ich myśli, a tymczasem zawiedli na całej linii.

- Taka jest mentalność piłkarzy i w ogóle Polaków, że po dwóch fajnych meczach uwierzyliśmy, że jesteśmy już tak dobrzy, że nic nam się nie stanie, a piłka wtoczy się sama do bramki. Nie chcę używać słowa "kompromitacja", ale nie tak to miało wyglądać - przyznał trener Bogusław Baniak po porażce 0:1.

- Skąd takie straszne wahanie formy? To psychika, a nie motoryka. Zrobiłem tylko jedną kosmetyczną zmianę w składzie w stosunku do poprzedniego meczu, a zobaczyłem całkiem inną drużynę. Za bardzo uwierzyli w siebie. Znowu trzeba zmienić to myślenie i ciężko pracować, żeby utrzymać się w I lidze - dodał.

Bogusław Baniak nie poznawał swoich zawodników
Bogusław Baniak nie poznawał swoich zawodników

Flota Świnoujście była bezradna od początku do końca. Nie potrafiła wyjść spod wysokiego pressingu, nie miała pomysłu na rozegranie. Stworzyła kilka sytuacji strzeleckich, ale jedynie tę Petra Hoska z 15. minuty można nazwać czystą. - Trafiliśmy na szczelny mur obronny stworzony przez wysokich, dobrze zbudowanych zawodników. Jeżeli ktoś strzeliłby gola przed przerwą, to ułożyłby sobie mecz. A tak... przypomniała mi się runda jesienna i spodziewałem się, że za chwilę Puszcza wykona na nas wyrok śmierci, a potem będziemy bić głową w mur - przypomniał "Bebeto".

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

I faktycznie – w 55. minucie goście zdobyli niespodziewane prowadzenie i do końca meczu nie wydarzyło się nic ciekawego. - Próbowałem ratować wynik Arifoviciem, Olszarem, ale nie dało się. Mieliśmy za mało argumentów do sforsowania muru obronnego - tłumaczył Baniak. - Przed nami krótki czas na analizę i trzeba ruszać na mecz z Chojniczanką Chojnice. Dół tabeli spłaszczył się - czwarty spadkowicz zostanie wyłoniony dopiero na sam koniec sezonu. Przyszedł moment, w którym trzeba zabrać się do pracy, powalczyć w Chojnicach i na dodatek pokonać Olimpię Grudziądz. Taki cel postawiłem sobie na święta.

Źródło artykułu: