Lublinianie starali się narzucić rywalom swój styl gry. Chociaż wypracowali optyczną przewagę, to nie potrafili sforsować defensywy Świtu. Motor dłużej utrzymywał się przy piłce, jednakże nie stworzył żadnej klarownej sytuacji podbramkowej.
Z upływem czasu do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy wykazywali się większą mobilnością i szybkością. W ciągu 180 sekund Świt trzykrotnie poważnie zagroził gospodarzom. Najbliższy szczęścia był Paweł Nowotka, którego uderzenie przy słupku obronił Przemysław Frąckowiak. Z kolei w 38. minucie z ostrego kąta przymierzył Kamil Szczepański i trafił w słupek.
Zniesmaczeni postawą piłkarzy Motoru kibice głośno dawali wyraz swojemu niezadowoleniu. Lubelski zespół mógł sprostać ich oczekiwaniom w 45. minucie, lecz Damian Kądzior z rzutu wolnego przymierzył w poprzeczkę. Pierwszą składną akcję gospodarze przeprowadzili dopiero w 52. minucie, a główką obok słupka zwieńczył ją Maciej Tataj. To był symptom lepszej gry gospodarzy.
Motor zamknął Świt na jego połowie, ale w kluczowych momentach brakowało mu precyzji. Dopiął swego w 78. minucie, kiedy Kamil Stachyra z linii końcowej zagrał do Kądziora, który lekkim strzałem pokonał Domżała. 21-letni pomocnik dobił gości 120 sekund później po ich prostym błędzie w defensywie.
Drużyna z Nowego Dworu Mazowieckiego wyprowadziła tylko kilka kontr, a one nie odmieniły losów meczu. Gospodarze zaś cały czas dążyli do podwyższenia wyniku. Nie popisał się jednak Tataj, który w doliczonym czasie gry przegrał pojedynek jeden na jednego z Karolem Domżałem.
Po meczu powiedzieli:
Igor Gołaszewski (trener Świtu): Jestem zszokowany po tym, co się stało. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy przebieg gry i realizowaliśmy założenia taktyczne. Mieliśmy w zasadzie pięć wspaniałych akcji, po których powinna paść bramka. Zabrakło tego ostatniego podania. Na drugą połowę wyszliśmy z takim samym założeniem i wytrzymaliśmy 15 minut, a później wkradła się nerwowość. Błędy - przede wszystkim w obronie - doprowadziły do tego, że straciliśmy dwie bramki. Liczyliśmy się z tym, że drużyna przeciwna strzela bramki w końcówkach, jednak nie dotarło to do moich zawodników nad czym bardzo ubolewam.
Paweł Nowotka (obrońca, kapitan Świtu): Na początku pierwszej połowy Motor przeważał. My podjęliśmy walkę, ale rywale przejęli inicjatywę. Później był fragment, gdy oni opadli z sił i my mogliśmy strzelić dwie-trzy bramki. Na drugą połowę wyszliśmy nerwowo. Motor na nas "siadł" i śmierdziało bramką. Kiedy strzelił gola, my rozrzuciliśmy się po boisku i było ciężko cokolwiek zrobić.
Robert Kasperczyk (trener Motoru): Przed meczem większość kibiców dopisała nam już trzy punkty, natomiast my absolutnie tak nie podchodziliśmy do tego. Świt nie przegrywa wysoko swoich spotkań. Nie zraziliśmy się pierwszą połową, która nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Nasza dominacja od 60. minuty przekładała się na ilość sytuacji bramkowych. Mogę naprawdę pogratulować zawodnikom postawy w drugiej połowie. Jeżeli tak to będzie wyglądało w większych fragmentach meczów, to myślę, że wszyscy będziemy zadowoleni.
Damian Kądzior (pomocnik, strzelec dwóch bramek dla Motoru): W pierwszej połowie między 30. a 45. minutą Świt miał swoje sytuacje. W szatni się zmotywowaliśmy. W drugiej połowie wreszcie pokazaliśmy, że jeżeli będziemy tak grali, to nikt nie wyjedzie stąd z punktami. Każdej niewykorzystanej sytuacji jest żal, ale nie zawsze wszystko wchodzi. Najważniejsze, że są trzy punkty.
Motor Lublin - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2:0 (0:0)
1:0 - Kądzior 78'
2:0 - Kądzior 80'
Składy:
Motor: Frąckowiak - Falisiewicz, Komor, Karwan, Pawłowicz - Stachyra, Kądzior, Król (69' Lewiński), Wrzesiński (59' Mihalevsky), Jaroń (82' Koziara) - Tataj.
Świt: Domżał - Kamiński (83' Adamski), Drwęcki, Reinaldo, Nowotka - Szabat, Imiela, Duda (89' Krzymiński), Kiwała (71' Melon), Szuprytowski - Szczepański.
Żółte kartki: Kądzior, Mihalevsky, Wrzesiński (Motor) oraz Melon (Świt).
Sędzia: Tomasz Zieliński (Konin).
Widzów: 500.