GKS Katowice w dwóch ostatnich meczach zdobył cztery punkty. Apetyty na pierwsze w tym roku zwycięstwo przy Bukowej były zatem ogromne, tym bardziej, że Kolejarz Stróże w meczach wyjazdowych notował fatalną passę ośmiu porażek z rzędu. Na Śląsku jednak zapunktował.
Początek meczu mógł jednak rozczarować. GieKSa nie umiała narzucić znacznie niżej notowanemu rywalowi swoich warunków, zaś Kolejarz nie był zainteresowany prowadzeniem gry. Przez ten fakt pojedynek stał na bardzo niskim poziomie. Nie było okazji bramkowych, akcji oskrzydlających czy efektownych parad bramkarzy.
Impas przełamali goście, a bramka zdobyta przez drużynę ze Stróż ze spokojem klasyfikować mogłaby się do tych z serii piłkarskie jaja. Na prawym skrzydle piłkę przejął bowiem Janusz Wolański, który zagrał do środka pola karnego, tam fatalnie skiksował Wojciech Trochim, a futbolówka wróciła do ustawionego przy linii końcowej Wolańskiego, który raz jeszcze dograł przed bramkę do Trochima, a ten dopełnił formalności.
Wydawało się, że asystujący w tej sytuacji zawodnik gości znajdował się na wyraźnym ofsajdzie, ale arbiter bramkę uznał. - Jeden z obrońców GieKSy wbiegł do bramki, więc o spalonym nie mogło być mowy - przekonywał po końcowym gwizdku sędziego Wolański,.
Od tego czasu rozpoczął się dramat gospodarzy. Stracona bramka i bezradność katowiczan w ofensywie rozsierdziła fanów z "Blaszoka", który zamiast prowadzić doping zarzucali swoim piłkarzom m.in. brak ambicji.
GKS przełamał się dopiero w drugiej połowie. Wówczas błysnął dwukrotnie wprowadzony na boisko po przerwie Michał Zieliński, który najpierw po nieco ponad godzinie gry strzałem głową zamienił na bramkę wyrównującą dośrodkowanie Alan Czerwiński z prawego skrzydła, a w 78 minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, płaskim strzałem sprzed linii pola karnego wykańczając ładną kontrę.
W międzyczasie gości na prowadzenie mógł wyprowadzić inny rezerwowy Kamil Adamek, ale jego silne uderzenie z pola karnego efektowną robinsonadą na korner sparował Łukasz Budziłek.
Do pomocnika Kolejarza i tak należało jednak ostatnie w tym meczu słowo. Na osiem minut przed upływem regulaminowego czasu gry w ogromnym zamieszaniu w polu karnym katowiczan wykazał on bowiem najwięcej czujności i strzałem z pola bramkowego wpakował piłkę do pustej bramki. Linię obrony, zastawiającej przy tej sytuacji pułapkę ofsajdową złamał wracający we własne pole karne Zieliński.
GKS Katowice - Kolejarz Stróże 2:2 (0:1)
0:1 - Wojciech Trochim 34'
1:1 - Michał Zieliński 61'
2:1 - Michał Zieliński 77'
2:2 - Kamil Adamek 82'
Składy:
GKS: Budziłek - Czerwiński, Kamiński, Jurkowski, Pietrzak, Goncerz, Duda (52' Zieliński), Cholerzyński, Chwalibogowski (46' Chiku), Fonfara, Wróbel.
Kolejarz: Radliński - Gryźla, Markowski, Wilk, Walęciak, Smuczyński (76' Leszczak), Cichy, Trochim, Wolański, Stefanik, Chałas (67' Kamil Adamek).
Żółte kartki: Kamiński, Zieliński, Jurkowski (GKS) oraz Stefanik (Kolejarz).
Sędzia: Sebastian Tarnowski (Wrocław)
Widzów: 3000.