W minionej kolejce T-Mobile Ekstraklasy Śląsk Wrocław odniósł bardzo ważne zwycięstwo. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego pokonali bowiem KGHM Zagłębie Lubin, a więc jednego z głównych rywali w walce o utrzymanie. Dzięki wywalczonym trzem punktom zielono-biało-czerwoni zdecydowanie odskoczyli od Miedziowych. - Cieszymy się, że tak udało się zacząć tą fazę grupową. Możemy przygotować się dobrze do kolejnego spotkania, w sobotę w Gliwicach i walczyć o następne trzy punkty. Na pewno z takim zamiarem tam pojedziemy, żeby nie było tej nerwówki w końcówce w maju - mówi Przemysław Kaźmierczak.
"Kaz" do gry wrócił po paru tygodniach spędzonych na leczeniu urazu i powrotowi do pełnej formy. W sobotę dostał kilku minut na pokazanie swoich możliwości. - Każde minuty cieszą jeżeli zespół wygrywa. W naszej obecnej sytuacji każde punkty są bardzo ważne i cieszymy się, że zaczęliśmy od trzech oczek. Nad Zagłębiem mamy już pięć punktów przewagi, możemy w spokoju przygotowywać się do kolejnego meczu - komentuje piłkarz.
- Każdy ma swoje zadania na boisku i ja miałem przede wszystkim zabezpieczać tyły, ale jak będą możliwości miałem włączać się do akcji ofensywnych. Jak się uda, to żeby uderzyć na bramkę. Na szczęście się udało, bo Marco Paicao fantastycznie wykończył dośrodkowanie Sebastiana. Szczęśliwie w końcówce udało nam się strzelić bramkę i zwyciężyliśmy w tym spotkaniu - dodaje.
Mecz Śląska z Zagłębiem nie był porywającym widowiskiem. Piłkarze z Lubina od początku potyczki zaciekle strzegli bowiem dostępu do własnej bramki. - Zagłębie od początku się broniło, chociaż mieliśmy swoje sytuacje. Gdybyśmy byli bardziej skuteczni, mogliśmy wcześniej ułożyć sobie ten mecz, ale na szczęście w końcówce udało się strzelić w końcówce i wygraliśmy - zaznacza Kaźmierczak.