Juventus Turyn w każdym z pierwszych 24 pojedynków przed własną publicznością w bieżącym sezonie zdobywał co najmniej jednego gola (odniósł 21 zwycięstw i zanotował 3 remisy). Łącznie Bianconeri 58 razy skierowali piłkę do bramki rywali, co dało niezłą średnią 2,42 trafienia na mecz. W czwartkowy wieczór zespół Antonio Conte wystąpił w najsilniejszym zestawieniu, a mimo to nie ani razu nie pokonał strzegącego bramki Benfiki Lizbona Jana Oblaka.
- Zasłużyliśmy na awans do finału, ponieważ byliśmy lepsi w obu meczach. Juventus grał nieźle, ale w defensywie spisywaliśmy się doskonale. Wiedzieliśmy, że mamy przewagę z pierwszego spotkania i skupiliśmy się na jej utrzymaniu - przekonuje Jorge Jesus. - Nie było łatwo przetrwać ataków Juventusu, jednak zgodnie z założeniami zdołaliśmy zachować spokój i koncentrację. W końcówce nie daliśmy się rywalom, chociaż mieli na boisku Osvaldo, Teveza i Llorente, a my musieliśmy grać w dziewięciu - chwali podopiecznych.
[ad=rectangle]
- Skupiliśmy się na szczelnej defensywie i wyprowadzaniu kontrataków. Juventus ma ogromną siłę w ataku, ale byliśmy wojownikami i nasz awans uważam za w pełni zasłużony - ocenia boczny obrońca Guilherme Siqueira.
W poprzednim sezonie Benfica nie tylko nie zdobyła mistrzostwa Portugalii, ale także przegrała finał Ligi Europejskiej i krajowego pucharu. Tym razem lizbończycy mogą sięgnąć nawet po poczwórną koronę, ponieważ wygrali już Liga Sagres, a wkrótce powalczą w finałach Pucharu Portugalii i Pucharu Ligi Portugalskiej (w obu z Rio Ave). - Nie patrzymy w przeszłość, ale doświadczenia z ubiegłego sezonu pomagają nam w odpowiednim przygotowaniu się. Przed nami trzy finały i liczymy na zwycięstwa - zapowiada Siqueira.