Sobotni występ na Olympiastadion w Berlinie był przedostatnim Roberta Lewandowskiego w żółto-czarnych barwach. 25-latek spisał się świetnie, ponieważ wbił Herthcie Berlin dwa gola, czym przypieczętował tytuł króla strzelców. Po końcowym gwizdku najwięcej mówiło się właśnie o polskim snajperze.
- Robert zrobił bardzo, bardzo wiele dla Borussii i należy mu się ogromny szacunek od wszystkich - stwierdził Roman Weidenfeller. - Zapewnił nam i całemu klubowi wiele pięknych chwil. Zdobył wiele ważnych goli i był gwarantem sukcesów. To oczywiście przykre, że tracimy napastnika światowej klasy, ale równocześnie życzymy mu wszystkiego dobrego w nowym klubie. W pełni zasłużył na tytuł króla strzelców - przyznał Marcel Schmelzer, dodając: - Na treningach Robert próbował parę razy uderzeń z rzutów wolnych, ale tak dobrze jak w meczu z Herthą jeszcze nigdy nie strzelił!
[ad=rectangle]
Lewandowskim zachwycał się również dyrektor sportowy Borussii. - Jest wybitnym piłkarzem, co podkreślaliśmy już 38 razy. Może być bardzo dumny z wywalczonej korony, ale niech raz jeszcze udowodni swoją klasę - powiedział Michael Zorc, nawiązując do zaplanowanego na 17 maja finału Pucharu Niemiec przeciwko Bayernowi Monachium, w którym "Lewy" będzie próbował pokonać Manuela Neuera.
Myślami przy potyczce z Bawarczykami był już Juergen Klopp. - Kiedy wchodzi się na Olympiastadion, nie sposób nie myśleć o finale. Chcemy zagrać równie dobrze jak przed dwoma laty - stwierdził trener, licząc na powtórkę z 2012 roku, gdy Borussia rozgromiła Bayern 5:2, a Lewandowski zapisał na swoim koncie hat-trick.