Jorge Jesus: Finał to logiczne zwieńczenie naszej pracy

Trener Benfici Lizbona, Jorge Jesus, stanie w środę na Juventus Stadium w Turynie przed ponowną szansą na wygranie Ligi Europy. Rok temu przegrał w finale z Chelsea. W środę rywalem będzie Sevilla.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz
Szkoleniowiec Orłów nie zszedł ze ścieżki, jaką podążał w rozwijaniu gry swojego zespołu nawet po zeszłorocznym niepowodzeniu. Jego upór w końcu przyniósł skutek - Benfica wróciła na tron w Portugalii po czterech latach oraz zdobyła Puchar Ligi. Ewentualny triumf w Lidze Europy nie byłby więc pierwszym osiągnięciem Benfiki w bieżącym sezonie. Dodatkowo, w ostatnim meczu sezonu Orły staną do walki o kolejne trofeum - Puchar Portugalii. Jorge Jesus może zdobyć więc potrójną koronę. - Ten drugi rok w finale Ligi Europy jest logicznym końcem pracy naszego zespołu w tym roku. To zwieńczenie całego sezonu. Poszliśmy tą samą drogą, co w zeszłym roku. Najpierw byliśmy w Lidze Mistrzów, a potem znaleźliśmy się w bieżących rozgrywkach. Mamy już tytuł mistrza kraju. Jutro spróbujemy dołożyć kolejne trofeum. Wierzymy w to, że uda się jutro wygrać - powiedział na przedmeczowej konferencji trener mistrzów Portugalii, dla którego środowy finał w Turynie będzie pięćdziesiątym meczem w rozgrywkach Pucharu UEFA lub Ligi Europy.
Nauczeni zeszłoroczną porażką z Chelsea Londyn 1:2 w Amsterdamie Lizbończycy podchodzą do decydującego meczu ze spokojem. Czują się jednak pewni siebie i zdają sobie sprawę ze swojego potencjału, dzięki któremu mogą zwieńczyć sezon w mistrzowskim stylu. - Fakt, że kiedyś byliśmy już w takiej sytuacji, powoduje, że jesteśmy spokojniejsi. Moi piłkarze są zmotywowani przed tym spotkaniem - Jesus daleki jest jednak od stawiania swojego zespołu w roli faworyta finału w Turynie. - To prawda, że kiedy jesteś przygotowany do finału, czujesz się bardziej pewnie. Nie ma się wówczas problemów na tle mentalnym. To jednak nie znaczy, że mamy przewagę nad Sevillą. Oczywiście mamy więcej doświadczenia w meczach typu i to powoduje, że czujemy się bardziej komfortowo, ale przeciwnik jest również silny. Oni wygrali ten turniej dwukrotnie, więc będą chcieli powtórzyć historyczne wyniki. W tym spotkaniu nie ma faworytów, a fakt grania finału w zeszłym roku nas nim nie czyni - stwierdził portugalski szkoleniowiec, który, pomimo respektu dla przeciwnika, jest świadom umiejętności swojej drużyny.

- Myślę, że finał jutro w Turynie pokaże, jaki postęp Benfica zrobiła przez lata. Jedyna różnica między zeszłym finałem a obecnym może być taka, że jak wygramy, to okażemy się zwycięzcami - stwierdził na konferencji Jesus.

Benfica nie zdobyła trofeum w Europie od 52 lat. W dodatku, na dziewięć finałów, aż siedem przegrała. Trener Orłów nie przejmuje się jednak statystykami, przemawiającymi na niekorzyść klubu. - Nie sądzę, żeby ta passa nam przeszkadzała. Większość zawodników nawet nie zna tej historii. Musimy przełamać tę klątwę. W tym roku mamy kolejną szansę. To nas motywuje i daje nam dużo siły. Mam nadzieję, że nadszedł czas końca tego fatum - zakończył szkoleniowiec mistrza Portugalii.

Z Juventus Stadium dla SportoweFakty.pl,
Bartosz Koczorowicz

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×