Unai Emery: Obie drużyny zasłużyły na finał

W środę na Juventus Stadium Sevilla wystąpi po raz trzeci w finale Pucharu UEFA/Ligi Europy. Dla trenera Unaia Emery'ego to pierwsze takie starcie w europejskich rozgrywkach.

W tym artykule dowiesz się o:

- Ten finał to nowy rozdział. Doszliśmy do tego etapu i to nie jest pierwszy raz dla tego klubu. Niektórzy z nas zakwalifikowali się do finału po raz pierwszy, ale niektórzy znają już też smak dostania się na szczyt. Każda poszczególna faza była dla nas trudnym zadaniem. Wykonaliśmy każde z nich i teraz możemy cieszyć się jutrzejszym meczem - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Sevilli. - Jestem wdzięczny temu turniejowi. Musieliśmy przejść w nim długą drogę, ale była ona piękna. To wielki sukces, że awansowaliśmy do finału. Byłoby świetnie zdobyć puchar, ale już teraz osiągnęliśmy wiele. Teraz mamy szansę być zwycięzcami, co jest ostatnim wyzwaniem, które podejmujemy. Jutro wzniesiemy się ponad poziom, żeby wygrać - kontynuował.
[ad=rectangle]
Na wtorkowej konferencji Emery starał się unikać odpowiedzi odnośnie wskazania faworyta środowego pojedynku, zauważając, że największy kandydat jego zdaniem do trofeum, Juventus Turyn, odpadł z rozgrywek. Trener Sevilli wierzy w swój zespół pomimo kilku kłopotów kadrowych, a mianowicie kontuzji Vitolo oraz czołowego snajpera zespołu w Lidze Europy, Kevina Gameiro. - Myślę, że trudno być obiektywnym w ocenie kto jest faworytem. Oczywiście niektórzy są kontuzjowani, ale ten zespół ma wielu piłkarzy. Ci którzy zagrają jutro, mieli już okazję grać w zespole, więc dojdzie do płynnej kontynuacji. Mamy ten sam zespół, co wcześniej. Jeśli chcemy być obiektywni, to Juventus był największym faworytem i jest on poza turniejem, bo wyeliminowała go Benfica. Może oni czują się faworytami, co respektujemy, ale my również chcemy wygrać. Obie drużyny zasłużyły na ten finał - odpowiedział Emery.

Jak dotąd Sevilla miała okazję wystąpić w finale poprzednika Ligi Europy, Pucharu UEFA, dwukrotnie - w latach 2006 i 2007. W obu przypadkach piłkarze z Andaluzji okazywali się górą. Za pierwszym razem Sevilla pokonała Middlesborough 4:0, a rok później po rzutach karnych (3:1) wygrała z Espanyolem Barcelona (2:2 po dogrywce). To jednak piłkarze Benfiki stawiani są w roli środowych faworytów, mimo, że nie wygrali żadnego trofeum od 52 lat. Portugalczycy stoją jednak w tym roku przed szansą zdobycia potrójnej korony, składającego się z już zdobytego mistrzostwa, zwycięstwa w Lidze Europy i Pucharu Portugalii. Emery nie traci czasu na patrzenie w przeszłość. - Myślę, że Benfica jest w takiej samej sytuacji jak my. Jeśli znaleźli się w finale, to będą chcieli tego trofeum w równym stopniu. Musimy zrobić to co uważamy za stosowne, żeby odnieść sukces. Historia schodzi na bok, kiedy dzieją się rzeczy tu i teraz - stwierdził.

Zdaniem byłego trenera Spartaka Moskwa receptą na środowy sukces będzie połączenie przyjemności z walką od pierwszej do ostatniej minuty. Dla Emery'ego finał Ligi Europy ma bardzo duże znaczenie także ze względu na, jego zdaniem, znaczący wzrost prestiżu tych zawodów. - Po pierwsze musimy się cieszyć tym meczem. Mamy nadzieję na pozytywny wynik, ale żeby to osiągnąć potrzebujemy ciężkiej pracy w środowym meczu - takiej jak w całym sezonie. Finał jest bardzo ważny, nie tylko z naszego punktu widzenia. Liga Europy to drugi najważniejszy klubowy turniej w Europie, który znacznie rozwinął się przez lata. Myślę, że to jeden z powodów, dlaczego cieszymy się tym finałem. Jedno jest pewne - łatwo nie będzie - przyznał na konferencji hiszpański szkoleniowiec.

Z Juventus Stadium dla SportoweFakty.pl,
Bartosz Koczorowicz

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Komentarze (0)