- Na pewno nie potrzebujemy rewolucji, jakieś zmiany jednak będą. Przydałoby się wzmocnić zespół. Bogactwo mamy właściwie tylko na pozycji bramkarza. Tam jest aż trzech doświadczonych piłkarzy - powiedział Mariusz Rumak.
Najprawdopodobniej latem z Kolejorzem rozstaną się Łukasz Teodorczyk i Gergo Lovrencsics. Dolegliwe będzie zwłaszcza odejście tego pierwszego, bo w ataku powstanie ogromna wyrwa. Czy szkoleniowiec naciska na władze klubu, by jak najszybciej znaleźć godnego następcę? - Nie muszę tego robić, bo zarząd jest świadomy naszych potrzeb. Atak to kluczowa formacja. Ze skutecznym piłkarzem z przodu zespół funkcjonuje inaczej, lepiej. Obrońcy rywala muszą mu poświęcać dużo uwagi, przez co inni - np. skrzydłowi - mają więcej miejsca. Robimy więc wszystko, by bramkostrzelny napastnik się u nas pojawił i był obecny już 16 czerwca - o ile oczywiście Teodorczyk odejdzie, bo tego nie można jeszcze przesądzać - zaznaczył trener.
[ad=rectangle]
Rumak przyznał, że zmiany kadrowe każdego lata to naturalna kolej rzeczy. - Lech znajduje się na określonej półce na rynku europejskim. Cała zabawa polega na tym, że jeśli wytransferujemy jakiegoś zawodnika, to musimy pozyskać kogoś, kto zagwarantuje nam podobny poziom. Nie możemy sobie pozwolić na budowanie zespołu od nowa.
Opiekun Kolejorza podkreśla też, że kluczowe decyzje muszą zapaść szybko. - Załatanie luk nie będzie łatwe, a trzeba się przecież właściwie przygotować. Dlatego poza odpowiednim poziomem piłkarzy, którzy do nas trafią, niezwykle istotny będzie czas, żeby ich wkomponować do składu.
Tego lata ma być jednak nieco łatwiej niż rok temu. - Wówczas wielu wzmocnień nie było, a Szymon Pawłowski musiał wyleczyć kontuzję. Urazy w ogóle były wtedy naszym problemem, co teraz nie powinno się już powtórzyć - zakończył Rumak.
Przypomnijmy, że Lech sfinalizował już pozyskanie Macieja Wilusza z PGE GKS Bełchatów. Reprezentant Polski trafi na Bułgarską po zakończeniu obecnego sezonu i zastąpi Manuela Arboledę, który nie otrzymał propozycji przedłużenia kontraktu.