Paweł Brożek: Cisza zamiast złości
- Jesteśmy zawiedzeni straconą szansą. W szatni był smutek. Nie było złości, była cisza - mówi po porażce 2:3 z Górnikiem Zabrze napastnik Wisły Kraków Paweł Brożek.
Maciej Kmita
Biała Gwiazda do 67. minuty prowadziła z Górnikiem 2:1, by ostatecznie przegrać 2:3 i praktycznie pożegnać się z marzeniami o awansie do europejskich pucharów. - Do bramki na 2:2 kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku. Zabrakło kropki nad "i", czyli tego gola na 3:1. A mieliśmy sytuacje, ten mecz byśmy uspokoili i to zwycięstwo byłoby pewne. Ja sam miałem dwie sytuacje i nie ma się z czego tłumaczyć - musiałem to strzelić. Jesteśmy zawiedzeni straconą szansą. W szatni był smutek - nie było złości, była cisza - opowiada Paweł Brożek.Napastnik Wisły swój udział w tym spotkaniu zakończył już w 53. minucie z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego, który doskwierał mu jeszcze przed przerwą: - W przerwie próbowałem ratować tę nogę. Trochę zaryzykowałem, ale się nie opłaciło. Podejrzewam, że nie ma szans na to, że zagram w następnym meczu z Lechią, ale liczę na to, że z Zawiszą na boisko wybiegnę. Gramy o puchary i musiałem zaryzykować.
- Wiem, że Wisła ma problemy finansowe, ale wiem też, że wszyscy robią wszystko, żeby wyprowadzić klub na prostą i wierzę, że to się uda. Czy to dla mnie problem? To jest Wisła, to jest mój ukochany klub i teraz nie zawracam sobie tym głowy - kończy Brożek.
31-latek jest najlepszym strzelcem Wisły w bieżącym sezonie. W 32 występach zdobył 16 bramek i zaliczył 9 asyst.