Spotkanie z Flotą Świnoujście przyciągnęło na trybuny w Bełchatowie 2000 kibiców. Gospodarze przeważali od pierwszej do ostatniej minuty, nie pozwalając przyjezdnym nawet myśleć o wywiezieniu choćby punktu.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec ekipy ze Świnoujścia nie mógł być zadowolony z postawy swoich zawodników. - Gratuluję trenerowi Kieresiowi powrotu na odpowiednią ścieżkę. Moje zdanie na temat meczu jest takie, że na pewno ustawiła go pierwsza bramka i sposób jej straty. Przy drugiej zachowaliśmy się strasznie nieodpowiedzialnie, a trzecia była pokłosiem szybkiego ataku. Trzeba przyznać, że po strzeleniu tych bramek drużynie Bełchatowa zwycięstwo się należało, ale śmiem twierdzić, że gdyby nie nasza pierwsza strata, to ten mecz mógł ułożyć się zupełnie inaczej. Przyjechaliśmy tu zdobyć bonus w postaci jakiejś zdobyczy punktowej, ale postaramy się zrobić to w następnym meczu - zapewnił Tomasz Kafarski
PGE GKS Bełchatów długi czas był liderem I ligi i kwestia powrotu do ekstraklasy wydawała się formalnością. Po zwycięstwie na początku maja z GKS-em Tychy, w trzech kolejnych spotkaniach Brunatni nie wywalczyli nawet punktu. Skorzystał z tego Górnik Łęczna, który już teraz jest pewny gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, a bełchatowianie wciąż muszą walczyć.
- Przez ostatnie dwa tygodnie życie dało nam porządnie w kość. Było to widać wewnątrz drużyny, a szczególnie w przerwie spotkania z Dolcanem. Musieliśmy się podnieść i zdobyliśmy bramkę, która nie dała zwycięstwa, ale pewien aspekt w tabeli i to był taki mały krok, na którym opieraliśmy naszą motywację i chęć pracy. Mówiliśmy sobie, że problemy, które nas dopadły, to coś, z czym musimy się mierzyć, a nie grać na zasadzie, że załamiemy się. Na pewno drużyna pokazała wewnętrzny charakter, że potrafiła się odbudować i zagrać dobre zawody. Po tym zwycięstwie daliśmy jasny przekaz, że chcemy ekstraklasy, ale droga do niej wiedzie nie przez przewagę punktową, a przez zwycięstwo w następnym meczu i do tego dążymy - powiedział Kamil Kiereś, trener bełchatowskiej drużyny.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Kryzys został zażegnany, a bohaterem meczu z Flotą okazał się Bartłomiej Bartosiak, który po raz ostatni w pierwszym zespole wystąpił pod koniec listopada w starciu z Puszczą Niepołomice. - Siła naszego zespołu w pierwszych kolejkach, kiedy nie przegraliśmy dwunastu spotkań i mieliśmy ścieżkę wielopunktową, co nas wywindowało na szczyt tabeli, była drużyna. W tych meczach nie było słabych punktów. Ostatnio przytrafiły nam się błędy, nie wszyscy grali na jednym poziomie i szukaliśmy pewnego optymalnego ustawienia. Bartek Bartosiak nie jest typowym napastnikiem, ale w tamtym roku w ekstraklasie musiałem często radzić sobie nim w ataku. Bartek jest takim talizmanem drużyny, ponieważ jeśli ktoś prześledzi ostatnie 1,5 roku, to gdy wychodził w pierwszym składzie, nie przegraliśmy żadnego spotkania - wyjaśnił Kiereś.
Do końca sezonu pozostały dwie kolejki. PGE GKS Bełchatów zagra z Kolejarzem Stróże i Sandecją Nowy Sącz.