Michał Gałęzewski: Gracie z Litwą, czyli zespołem, w konfrontacji z którym zwycięstwo nie będzie rozpatrywane przez kibiców jako wielki sukces, a ewentualna porażka mogłaby odsunąć od was kolejnych kibiców...
Maciej Rybus: Zdajemy sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja wokół reprezentacji przez wyniki. Nie wygrywamy meczy i w piątek chcemy pokazać dobry futbol, który cieszyłby kibiców i nas. Chcemy zagrać w dobrym stylu i wygrać te spotkanie.
Ważniejsza jest dla was sama gra, czy wynik meczu z Litwą?
- Wydaje mi się, że gra. Wynik oczywiście jest ważny, ale w tym meczu styl będzie ważniejszy. Musimy dominować na boisku i przekonać kibiców że potrafimy.
[ad=rectangle]
W zespołach ligowych po porażkach można szybko rozładować atmosferę i tydzień później jest kolejna szansa. Jak wygląda sytuacja w kadrze?
- Na pewno jest jakaś zadra z tego powodu, że nie idzie. W każdym sporcie jak tak jest, sportowiec się denerwuje. My nie mamy okazji do częstych spotkań i ten czas który jest, musimy wykorzystać jak najlepiej. Teraz mamy dłuższe zgrupowanie. Popracujemy i efekty tej pracy będą widoczne w piątek.
[b]
Zgrupowanie na koniec ligi różni się czymś od tego w środku?[/b]
- Większość z nas przyjechała po urlopach. Mieliśmy rozpisane indywidualne treningi, ale to nie to samo co trening z drużyną. Po trzech zajęciach wygląda to dobrze i widać, że każdy wykonał pracę, którą zlecił trener od przygotowania. Nie możemy też przesadzić z obciążeniami. Sztab je odpowiednio dobrał i cieszymy się, że tu jesteśmy, trenujemy. Czekamy na mecz.
Czujecie że obecne zgrupowanie może mieć kluczowy wpływ na powołania na eliminacje do mistrzostw Europy?
- Na pewno, bo to ostatni mecz przed meczem z Gibraltarem. To będzie więc ważne spotkanie.
Macie zagrać na dwóch napastników, więc zapowiada się bardziej ofensywna gra, niż w poprzednich spotkaniach...
- Z pewnością musimy popracować właśnie nad ofensywą, bo nie strzelamy za dużo bramek. W defensywie widać poprawę, ale musimy stwarzać więcej sytuacji, by strzelać bramki.
W ostatnim czasie nie zagrałeś ze Szkocją i trener Nawałka nie ukrywał, że brak twojej osoby jest sporym osłabieniem drużyny. Takie słowa dodają ci pewności siebie?
- Szkoda, że nie mogłem zagrać ze Szkocją. Dopadła mnie choroba, a chciałem pojechać na ten mecz. Teraz cieszę się, że mimo długiej podróży jestem w Gdańsku i mogę reprezentować swój kraj. Chciałbym grać w pierwszym składzie.
W Lechii Gdańsk grają Sadajew i Makuszewski, z którymi jeszcze niedawno grałeś w Tereku. W Groznym mówi się coś na ich temat?
- Sztab szkoleniowy pewnie wiedział, ale zawodnicy i kibice go pytali. Po bramkach, jakie strzelał Zaur informacje przychodziły. Jak tylko mogłem, oglądałem mecze Lechii i cieszę się, że chłopacy sobie poradzili i pomogli temu klubowi. Dostali zaufanie od trenera. Jak przyszedł Ricardo Moniz, to poczuli że na nich stawia i robili to, co umieli najlepiej. Jestem ciekawy, czy zostaną w Gdańsku na kolejny sezon.
Zostajesz w lidze rosyjskiej?
- Chyba zostanę w lidze rosyjskiej. Czy w Tereku? Więcej będę wiedział po 1 lipca. Jak mam okazję grać w silniejszej lidze niż polska, to nie chcę robić kroku do tyłu.
Komu kibicujesz w Brazylii?
- Nie zastanawiałem się nad tym. Skupiam się na naszej reprezentacji, a później zobaczymy. Powołany jest środkowy obrońca z Tereka i mam nadzieję, że wystąpi. To zawsze świetna sprawa dla piłkarza.