Echa meczu z Śląska z Piastem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dla większości kibiców w Polsce zaskoczeniem była porażka Śląska Wrocław z Piastem Gliwice. Gliwiczanie po bramce Daniela Koczona w 62. minucie pokonali gospodarzy 1:0. Dla Piasta było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo, dla Śląska pierwsza porażka na własnym boisku.

Spotkanie Śląska z Piastem Gliwice nie było porywającym widowiskiem. Dla większości obserwatorów był to najsłabszy mecz na stadionie przy ulicy Oporowskiej w tym sezonie. Zawodnicy z Gliwic bardzo dobrze zrealizowali założenia taktycznie, które nakreślił im szkoleniowiec Marek Wleciałowski. Gliwiczanie ustawili się defensywnie i czekali na błędy gospodarzy. Taki Śląskowi przytrafił się w 62. minucie. Wtedy to Daniel Koczon w zamieszaniu podbramkowym okazał się najsprytniejszy i skierował piłkę do bramki strzeżonej przez Jacka Banaszyńskiego. Było to pierwsze trafienie tego piłkarza w ekstraklasie.

W dalszych fragmentach meczu wrocławianie nie potrafili przebić się przez dobrze dysponowany blok defensywy Piasta. Gliwiczanie groźnie kontratakowali. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem gości, którzy we Wrocławiu wygrali po raz pierwszy od 46 lat. Dodatkowo była to pierwsza wyjazdowa wygrana zespołu z Gliwic w ekstraklasie. - Myślę, że mecz przegraliśmy niezasłużenie. Spotkanie było ciężkie, Piast postawił nam wysoko poprzeczkę. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, których nie udało się wykorzystać - skomentował po spotkaniu Marek Gancarczyk.

Śląsk Wrocław stworzył sobie kilka sytuacji, jednak nie były one aż tak groźne jak te Piasta. Mariusz Muszalik, piłkarz Piasta w 81. minucie trafił jeszcze w słupek. - Przy odrobinie szczęścia też mogliśmy wygrać mecz. Nie udało się i będziemy robić wszystko, żeby w następnym meczu wygrać i odnieść zwycięstwo - dodał Gancarczyk.

W następnym pojedynku wrocławianie gościć będą w Chorzowie, gdzie zmierzą się z miejscowym Ruchem. Na pewno będzie to ciężki meczy, tym bardziej, że Śląsk popadł ostatnio w lekki kryzys. Dwa zremisowane z rzędu spotkania oraz porażka nie wróżą najlepiej przed kolejnym ligowym pojedynkiem. - Nie ma mowy o podciętych skrzydłach, będziemy się mobilizować i nastawiać na zwycięstwo w następnym meczu. Tak jak w każdym spotkaniu - uspokaja jednak kibiców Marek Gancarczyk, pomocnik Śląska.

Źródło artykułu: