Mamy o siedem punktów za mało - rozmowa z Adrianem Budką, kapitanem Widzewa Łódź

Na półmetku rozgrywek piłkarze Widzewa zajmują trzecie miejsce z 34 punktami na koncie. - Czy do dobry wynik? Zależy, jak na to spojrzymy. Na pewno nie jest to zły rezultat, choć mogłoby być dużo lepiej. Sądzę, że moglibyśmy mieć w tej chwili o siedem punktów więcej - przyznaje w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Adrian Budka, kapitan łódzkiej drużyny.

Piotr Tomasik: Rozegraliście 17 z 34 spotkań w tym sezonie. Trzecie miejsce to dobry wynik?

Adrian Budka: Zależy, jak na to spojrzymy. Na pewno nie jest to zły rezultat, choć mogłoby być dużo lepiej.

Których spotkań najbardziej żałujecie? Najświeższa rana to niewątpliwie ta z Poznania, gdzie przegraliście z Wartą.

- Na pewno. Było kilka meczów, które powinny się zakończyć inaczej - po naszej myśli. Sądzę, że moglibyśmy mieć w tej chwili o siedem punktów więcej.

Rozpamiętujecie jeszcze czasem w szatni te wcześniejsze niepowodzenia czy liczy się tylko piątkowa konfrontacja z Motorem?

- Ostatnio rozmawialiśmy jeszcze o tej porażce z Wartą. Trzeba jednak o tym szybko zapomnieć i skupić się na kolejnych meczach. Po Motorze i Koronie, będziemy mogli już myśleć o rundzie wiosennej.

Ale wynik z Poznania wcale nie napawa optymizmem. A teraz będzie naprawdę ciężko, bo macie jedno spotkanie po drugim. Myśli pan, że to może się odbić na waszej dyspozycji fizycznej?

- Dopiero po tych meczach, czyli za kilka dni, okaże się, jak będziemy wyglądać. Na pewno będziemy chcieli zaprezentować się jak najlepiej, bo przecież po to trenujemy. Wierzę, iż będzie dobrze.

Mówi się, że brakuje wam przede wszystkim świeżości...

- Trudno jest mi to oceniać. Jestem piłkarzem i nie widzę tego z boku. Nie wiem... Ciężko powiedzieć, czego nam brak, czy rzeczywiście chodzi o tą świeżość. A co do meczu w Poznaniu, Widzewowi zabrakło skuteczności. Gdybyśmy pierwsi zdobyli bramkę, nikt nie mówiłby w ten sposób. Przegraliśmy, trzeba wyciągnąć wnioski i udowodnić, że wszystko jest dobrze.

W tej kolejce przegraliście z Wartą, wcześniej wygraliście z Odrą Opole po golu z rzutu wolnego w doliczonym czasie gry. Również w ostatnich sekundach Zagłębie Lubin pokonało Dolcan Ząbki. To przypadek, że faworyci do awansu mają teraz takie problemy ze słabszymi drużynami? A może przeciwnicy odpowiednio was rozszyfrowali?

- Czy rozszyfrowały? Nie wiem. Mamy już w nogach wiele spotkań i trudno od nas oczekiwać, żebyśmy prezentowali Bóg wie jak wysoki poziom. To już końcówka rundy, zdarzają się mecze ciężkie, w których zdobyć bramkę jest niezmiernie trudno. Wiadomo, każdy zespół, który gra przeciwko nam podwójnie się mobilizuje. I wówczas zwycięstwo wcale nie przychodzi łatwo.

A jak pan się czuje pod koniec tej rundy? Widać, że opadł pan trochę z sił, brakuje panu tej świeżości, co na początku sezonu.

- Powiem szczerze, pod względem fizycznym czuję się dobrze. Ale być może z boku wygląda to inaczej.

Wygląda inaczej w porównaniu do startu rozgrywek, kiedy spokojnie starczało panu sił na 90 minut, za które przez wszystkich był pan bardzo chwalony.

- Racja, ale to był początek, a teraz jest koniec, prawda? Zobaczymy jeszcze, jak będą wyglądały te dwa ostatnie mecze.

Niewątpliwie ważniejsza będzie ta konfrontacja z Koroną Kielce, która będzie miała nie tylko wpływ na to, jak zakończycie 2008 rok, ale i niewykluczone, że nawet i na końcowy układ tabeli.

- Jeśli chodzi o całość, to nie wiem. Ale będzie to na pewno ważne spotkanie, a ewentualne zwycięstwo pozwoli nam pozytywnie patrzeć w przyszłość. Wówczas zimowe przygotowania do rundy wiosennej przebiegałyby o wiele spokojniej.

Jak bardzo potrzebne są wzmocnienia drużynie Widzewa w perspektywie powrotu do ekstraklasy?

- Nie jestem od oceniania gry zespołu i decydowania o tym, czy potrzebujemy wzmocnień.

Ale jest pan kapitanem.

- Zgadza się, choć to nie oznacza, że mam oceniać kolegów. Mamy taką drużynę, jaką mamy, i uważam, że wcale nie jest on słaba.

Zapytam więc inaczej: jako kapitan, przyjąłby pan z otwartymi ramionami dwóch solidnych piłkarzy?

- Nie powiem, że nie. To byłoby bez sensu (śmiech).

Komentarze (0)