Legia Warszawa - wilk syty i owca cała

Wilk syty i owca cała - tak można streścić sytuację Legii Warszawa po meczu 2. kolejki T-ME z Cracovią. Niedużym nakładam sił Wojskowi pewnie sięgnęli w Krakowie po pierwsze ligowe zwycięstwo.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Po porażce z PGE GKS Bełchatów (0:1) w inaugurującej sezon serii trener Henning Berg nie wystawił przeciwko Cracovii już tak rezerwowego składu, jak przeciwko Brunatnym. W Krakowie od pierwszej minuty zagrali m.in. Jakub Rzeźniczak, Tomasz Jodłowiec czy Miroslav Radović, który w starciu z bełchatowianami zabrakło w "11". Z młodzieży w składzie został jedynie Adam Ryczkowski. Z drugiej strony Radović i Jodłowiec nie wystąpili w pełnym wymiarze czasowym, schodząc z boiska, gdy Legia prowadziła 2:1.
- Taki był plan, żeby zmienić "Rado" i "Jodłę" po 60 minutach i w ich miejsce wprowadzić Dudę i "Ivo". Chcieliśmy odpowiednio rozłożyć siły, żeby być świeżymy i wypoczętymi na środowy mecz z Celtikiem - tłumaczy trener Berg.

Zwycięstwo w Krakowie dało Legii pierwsze ligowe punkty w sezonie. Choć warszawianie stracili gola już w 4. minucie, to po doprowadzeniu do wyrównania nikt nie mógł mieć cienia wątpliwości, że to oni sięgną po wygraną.

- Cieszymy się ze zwycięstwa. To nie było łatwe spotkanie, ale rzadko przez 90 minut wszystko jest idealne. Pokazaliśmy jednak charakter, siłę, wiarę i odpowiednią jakość, by wygrać mecz. Uważam, że zagraliśmy właściwie przeciwko Cracovii. Zawsze może być lepiej, ale jest bardzo zadowolony ze zwycięstwa - twierdzi norweski szkoleniowiec mistrza Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×