Celtic Glasgow przed rokiem w eliminacjach do Ligi Mistrzów w pierwszym spotkaniu przegrał 0:2 z Szachtiorem Karaganda. W rewanżu The Bhoys wygrali jednak 3:0 i awansowali. Czy teraz - po klęsce 1:4 z Legią Warszawa - są w stanie powtórzyć ten wyczyn? - Może tak się zdarzyć. Musimy uwierzyć w swoje umiejętności i podnieść się z kolan. Będziemy walczyć i damy z siebie wszystko - zaznaczył kapitan Celtiku Charlie Mulgrew.
[ad=rectangle]
[i]
- Przez pierwszy okres meczu zagraliśmy dobrze, a gdy na tablicy widniał wynik 2:1 to chyba pomyśleliśmy, że to jest dobry rezultat w perspektywie rewanżu na własnym stadionie. Te dwa gole naprawdę nas podłamały. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale musimy się podnieść[/i] - wtórował Callum McGregor.
Sytuacja Celtiku skomplikowała się jeszcze bardziej po czerwonej kartce dla Efe Ambrose. - Efe nic nie mówił w szatni na ten temat. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. To był decydujący moment tego meczu, bo później grało nam się bardzo trudno - komentował młody skrzydłowy The Hoops.
McGregor uważa, że drużyna musi, jak najszybciej uwierzyć w siebie i wykrzesać z siebie dodatkowe umiejętności: - Gdy grasz w Lidze Mistrzów to musisz pokazywać grę najwyższej jakości. My właśnie tego potrzebujemy i mamy w składzie zawodników, który są w stanie to pokazać. To jednak sztab i trener zdecydują kto wystąpi w rewanżu.
W środę na stadionie Legii obecna była również mała grupka kibiców The Hoops. - Mamy coś do udowodnienia naszym kibicom, a szczególnie tym, którzy przyjechali do Polski na mecz, żeby nas wspierać - zakończył Mulgrew.