Kamil Zieliński z Floty Świnoujście: Rozczarowaliśmy samych siebie
Nie wyszła inauguracja sezonu Flocie Świnoujście, która zasłużenie przegrała 0:2 z KGHM Zagłębiem Lubin. Podopieczni Tomasza Kafarskiego spodziewali się innego obrotu wydarzeń.
Flota Świnoujście była dużą niewiadomą, która jeszcze dwa tygodnie przed sezonem miała grać w Rzeszowie i która kontraktowała zawodników nawet w dniu wyjazdu do Lubina. Pierwszym wyzwaniem, które czekało na świnoujścian po gorącym lecie, było starcie z kandydatem do awansu - KGHM Zagłębiem.
- Po cichu liczyliśmy na sprawienie niespodzianki. Nie byliśmy faworytem, ale okres przygotowań dawał powody do optymizmu. Sparing ze Śląskiem Wrocław, czyli porównywalną, a może silniejszą drużyną od Zagłębia, zagraliśmy poprawnie. Szkoda, że w piątek wszystko funkcjonowało gorzej, a dobrego futbolu w naszym wykonaniu były tylko przebłyski - przyznał napastnik Kamil Zieliński po porażce 0:2.Zieliński zagrał poprawnie. Pokazał niezłą dynamikę, kilka interesujących szarż. Momentami zabrakło mu chłodnej głowy w rozegraniu, choć trzeba przyznać, że partnerzy z drugiej linii podchodzili za wolno i zostawiali napastnika osamotnionego.
Przed Flotą Świnoujście mecz u siebie z Chrobrym Głogów. - Oczekiwania kibiców będą zupełnie inne. Do Lubina jechaliśmy w opcji "możemy, ale nie musimy wygrać". Nie udało się, punkty uciekły, a nasz styl pozostawia do życzenia. Wszystko jednak przed nami, nie czas załamywać rąk. Pozostaje nam wyjść na Chrobrego i zagrać o zwycięstwo z tym nieobliczalnym beniaminkiem. Należy się to wspaniałym kibicom w Świnoujściu, którzy ostatnio udowodnili, że są z nami na dobre i na złe.