Podział punktów w Nowym Sączu. "Wszyscy przeżyliśmy horror"
O tym, że w I lidze nie można narzekać na nudę, można było się przekonać już w pierwszej kolejce nowego sezonu. Sandecja zremisowała z GKS-em Tychy, a oba gole padły po rzutach karnych.
Tyszanie przede wszystkim nastawili się w tym spotkaniu na szczelną obronę i szybkie kontry. Taki styl gry nie zaskoczył gospodarzy z Nowego Sącza. - Wiedzieliśmy, że będą grać defensywnie i tak było w pierwszej połowie. GKS dobrze grał w tyłach, a my staraliśmy się atakować i przebić przez ich szyki obronne. Mieliśmy swoje szanse i wyszliśmy na prowadzenie po rzucie karnym. Oni także mieli 3 dobre okazje po kontratakach - zauważył trener Sandecji, Jozef Kostelnik.
- W drugiej połowie już graliśmy tak, jak chcieliśmy. Utrzymywaliśmy się przy piłce i graliśmy aktywnie. Zmierzaliśmy do zwycięstwa, ale niestety w ostatniej minucie nie wykorzystaliśmy rzutu karnego, czego bardzo żałujemy. Wierzę, że ten moment sprawi, że drużyna będzie silniejsza - dodał. Sandecja Nowy Sącz podtrzymała tradycję i nie wygrała na inaugurację pierwszoligowego sezonu. W poprzednich latach zanotowała trzy porażki i dwa remisy.
Festiwal rzutów karnych - relacja z meczu Sandecja Nowy Sącz - GKS Tychy