Szczecinianie przybyli do Kielc podbudowania zwycięstwami w dwóch pierwszych kolejkach nowego sezonu. Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego można było usłyszeć, że Portowcy nie zamierzają grać na remis i spróbują wywieźć komplet punktów z Kolporter Areny. - Myślę, że nic nie wskazywało na to, że możemy stracić bramkę. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania, mieliśmy swoje sytuacje. Mówię tutaj chociażby o przewrotce Adama Frączczaka kiedy trafił w nogi bramkarza, później okazja Murayamy gdzie sędzia odgwizdał faul i mogła paść z tego bramka dla nas, jednak cudowne uderzenie Jacka Kiełba, strzał życia spowodował, że przegrywaliśmy 0:1 - mówił trener Dariusz Wdowczyk.
[ad=rectangle]
- Druga połowa to według mnie sinusoida. Raz to Korona przejmowała inicjatywę, raz my - kontynuował swój komentarz. - Korona przejęła inicjatywę kiedy straciliśmy drugą bramkę, by w końcówce meczu znów sobie ją wywalczyć i doprowadzić do wyrównania - stwierdził. Były szkoleniowiec m.in. Korony przekonywał, że choć szanuje remis, to jego drużyna dążyła do przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. - Chcieliśmy oczywiście pójść za ciosem i szukać trzeciej bramki, ale myślę, że grając na tak trudnym terenie z jednego punktu też możemy być zadowoleni.
Wdowczyk, podobnie jak Ryszard Tarasiewicz, poświęcił kilka słów pogodzie jaka panowała w sobotnie popołudnie przy Ściegiennego. - Myślę, że zawodnikom obu zespołów należą się duże słowa uznania, bo grać przy takiej temperaturze to nie jest nic przyjemnego. Człowiek się poci stojąc, a co dopiero biegając - zakończył.