Przed pierwszym meczem do rywalizacji Legii Warszawa z Celtikiem Glasgow większość kibiców i ekspertów podchodziło z umiarkowanym optymizmem. Sytuacja diametralnie zmieniła się po pojedynku w Warszawie, kiedy to mistrz Polski rozgromił 4:1 The Bhoys, którzy rozegrali swój najgorszy mecz na przestrzeni kilku lat.
Piłkarzom stołecznego klubu w środę wychodziło praktycznie wszystko. Warto jednak dodać, że fatalnie w defensywie spisywali się goście. W rewanżu na pewno nie wystąpi środkowy defensor Efe Ambrose, który musi pauzować za czerwoną kartkę. Zabraknie również leczących urazy Scotta Browna i Jamesa Forresta.
[ad=rectangle]
Celtic Glasgow do awansu potrzebować będzie trzech bramek. W związku z tym Ronny Deila być może zdecyduje się na grę dwójką napastników. Wydaje się, że największe szansę na występ w ataku ma Teemu Pukki, a jego partnerem może być Leigh Griffiths lub Anthony Stokes.
Niebagatelne znaczenie powinno mieć miejsce rozgrywania tego spotkania. Zawodnicy zmierzą się na Murrayfield w Edynburgu, a nie na Celtic Park w Glasgow. Powodem są Igrzyska Wspólnoty Narodów, które odbywają się na domowym obiekcie The Bhoys. To właśnie ten stadion i niepowtarzalna atmosfera na nim pomagała Celtom w odnoszeniu sukcesów w Lidze Mistrzów. - Każdy piłkarz powinien chociaż raz zagrać na tym obiekcie i poczuć ten klimat - mówił niegdyś wybitny zawodnik Paolo Maldini.
Piłkarze Celtiku i tak wierzą, że kibice będą wspierać ich w tej niesamowicie trudnej walce - tak, jak robili to fani Legii Warszawa w pierwszym spotkaniu. - Chłopakom nadal dudni w uszach - mówił wówczas Łukasz Załuska. - Nasi kibice będą stać za nami murem, a my zrobimy wszystko, aby ich zadowolić - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Ronny Deila.
W zupełnie innych nastrojach do tego spotkania będą podchodzić zawodnicy Legii Warszawa. Oni udowodnili, że potrafią bardzo dobrze grać w piłkę. Teraz muszą tylko i aż postawić kropkę nad i. Dla Wojskowych najważniejsze będzie, aby jak najdłużej zachowywać czyste konto. Gdy Celtic szybko zacznie odrabiać straty to w szeregi polskiej ekipy może wkraść się nerwowość.
[tag=34967]
Henning Berg[/tag] w swoim stylu rotował składem w czasie meczu z Górnikiem Zabrze. W Lidze Mistrzów stawia jednak konsekwentnie na tych samych zawodników. Motorem napędowym zespołu będzie po raz kolejny Miroslav Radović, a piekielnie groźni powinni się okazać skrzydłowi warszawskiego klubu.
Legia Warszawa musi również uważać na fantastyczne comebacki w wykonaniu Celtów. W sezonie 2005/2006 Artmedia sensacyjnie zdemolowała The Bhoys u siebie, wypracowując potężną zaliczkę przed rewanżem. Na Celtic Park Szkoci niesieni dopingiem fanów strzelili cztery bramki ale nie wystarczyło to do awansu.
Inaczej było rok temu, kiedy to The Hoops niespodziewanie przegrali 0:2 z Szachtiorem Karaganda i stanęli przed trudnym zadaniem. W doliczonym czasie gry ambitnych gości pogrążył James Forrest.
- Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz niż awans naszego klubu. To oni chcą przejść do historii i zrobią wszystko, aby tego dokonać. Najważniejszy jest cały dwumecz i wtedy dostrzegamy, kto tak naprawdę jest klasową drużyną. Musimy pamiętać, że im dalej od bramki tym bezpieczniej - komentował Andrzej Strejlau.
Niestety, meczu nie będzie transmitować TVP, która nie doszło do porozumienia ze szkockim klubem. Być może jednak w Polsce będzie można legalnie oglądać spotkanie w internecie. O taką transmisje nadal walczy TVP. Jak podaje Wirtualna Polska - zainteresowanie wyraża również firma bukmacherska STS.
Legia Warszawa ma wszystko w swoich rękach. Spokojna i konsekwentna gra może dać stołecznej drużynie awans do IV rundy eliminacji do Ligi Mistrzów, a na dodatek zapewni Wojskowi zapewnią sobie miejsce w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Czy tak się stanie? Przekonamy się w środowy wieczór.
Celtic Glasgow - Legia Warszawa / śr. 06.08.2014 godz. 20.45
Przewidywane składy:
Celtic: Forster - Lustig, van Dijk, Mulgrew, Izaguirre - Biton, Johansen, Commons, McGregor - Pukki, Griffiths.
Legia: Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Astiz, Brzyski - Żyro, Jodłowiec, Vrdoljak, Duda, Kucharczyk - Radović.
Sędzia: Paolo Mazzoleni (Włochy).