- Wiadomo, że Ruch nie jest faworytem tego dwumeczu, ale w pucharach nie zawsze wygrywa zespół wyżej notowany. Takim było choćby Esbejrg fB, z którym piłkarze z Chorzowa sobie poradzili. Dlatego nie ma powodu zakładać porażki. Poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko, lecz zdarzyć może się wszystko - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Mariusz Śrutwa.
Były napastnik Niebieskich, który reprezentował barwy tego klubu przez kilkanaście lat, uważa, że ekipa Jana Kociana już osiągnęła spory sukces. - Przeszła potencjalnie lepszego przeciwnika, choć udało jej się to przy odrobinie szczęścia. W życiu trzeba je jednak mieć, więc nie wyolbrzymiajmy akurat tej okoliczności. Przy golu na 2:2 Duńczykom zdarzył się ogromny błąd w obronie. Inna sprawa, że Łukasz Surma doskonale się w tym odnalazł i potrafił to wykorzystać. Należą mu się duże słowa uznania.
[ad=rectangle]
W eliminacjach Ligi Europejskiej Ruch gra powyżej oczekiwań, jednak w T-Mobile Ekstraklasie idzie mu bardzo słabo i w czterech spotkaniach wywalczył tylko jeden punkt. Czy mimo wszystko chorzowianie powinni się teraz skupić na występach pucharowych, a o odrabianiu strat w lidze pomyśleć później? - Tego nie można rozgraniczać, bo oba fronty są ważne. Wiadomo, że jeśli ktoś trafia do pucharów, to powinien zrobić wszystko, by w nich dobrze wypaść, ale każdy szanujący się zespół musi też trzymać poziom w rozgrywkach krajowych. Ruch nie ma jednak ogromnego zaplecza kadrowego i pewnie stąd biorą się jego kłopoty. Cóż... Puchary nie trwają wiecznie, a w ekstraklasie będzie jeszcze mnóstwo okazji, by odrobić straty - dodał Śrutwa.
W poprzednich występach na arenie europejskiej Niebiescy wyżej notowanych rywali nie pokonywali. Czy tegoroczny progres oznacza, że są już lepsi i dojrzalsi? - Ruch odpadał wcześniej z Austrią Wiedeń czy Viktorią Pilzno, a więc mocnymi przeciwnikami. Czy teraz jest silniejszy? Nie sądzę. W takich pojedynkach trzeba mieć po prostu trochę farta, zagrać z ogromnym zaangażowaniem i trafić z formą. W tym roku udało się to w dwumeczu z Duńczykami. Potyczka z Metalistem Charków będzie jednak największym egzaminem dla chorzowian. Zobaczymy jak sobie poradzą - zakończył.