Utalentowany gracz od dłuższego czasu ma kłopoty z kolanem. Kontuzje prześladują Kamila Karaša od kilku lat. Między innymi dlatego przedwcześnie rozstał się z czeską Sigmą Ołomuniec, w której rozegrał w ubiegłym sezonie 11 meczów w czeskiej ekstraklasie i strzelił dwa gole. Już w trakcie rundy wiosennej skorzystał z możliwości trenowania z Sandecją. Mimo zainteresowania ze strony pierwszoligowca, zawodnik nie podpisał kontraktu i w najbliższym czasie na pewno nie będzie grał w Nowym Sączu.
[ad=rectangle]
- Były przymiarki, żeby zatrudnić go w klubie, a Kamil trenował już z naszym zespołem. Zarówno poprzedni trener Ryszard Kuźma, jak i obecny Jozef Kostelink pozytywnie oceniali jego możliwości sportowe - mówi Michał Śmierciak, rzecznik prasowy Sandecji Nowy Sącz.
- W pewnym momencie zawodnik przestał trenować i skupił się na badaniach lekarskich. Kontrakt był przygotowany i wynegocjowany, ale nie było pewności, że będzie mógł grać. Wszystko wskazywało na to, że przez kilka tygodni nie będzie w stanie trenować, więc zarząd klubu postanowił nie podejmować ryzyka, również żeby nie obciążać budżetu - dodał.
Wydawało się, że Słowak nie zostanie graczem biało-czarnych z innych powodów. Przygotowania do obecnego sezonu rozpoczął z rodzimym ekstraklasowcem Spartakiem Trnava, ale nie doszło do transferu. Wtedy wrócił temat Sandecji. Okazuje się, że mimo obecnych przeszkód, temat nie jest zamknięty. - Czekamy na rozwój wydarzeń. Jeśli zawodnik po wyleczeniu się dalej będzie zainteresowany grą u nas to jest szansa, że będzie występował w biało-czarnych barwach - zakończył Śmierciak.
Kamil Karaš ma na koncie 80 meczów i trzy gole w słowackiej ekstraklasie w barwach MFK Koszyce. Był też reprezentantem Słowacji U-19 i U-21.