Bartosz Ława: Poświęciliśmy piękno dla wyniku. Bez efektu
Arka Gdynia jechała do Świnoujścia po przełomowe zwycięstwo, a pogorszyła swoją sytuację. Pomysł na mecz z Flotą był prosty, ale jego realizacja przerosła podopiecznych Dariusza Dźwigały.
Sebastian Szczytkowski
- Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, jak wygląda tabela I ligi i założenie numer jeden brzmiało: zdobyć trzy punkty - powiedział Bartosz Ława. Plan pozostał jednak tylko planem, a Arka Gdynia zagrała z Flotą Świnoujście przeciętną pierwszą połowę i beznadziejną drugą. Wynik 0:2 to najniższy wymiar kary, jaką mogła otrzymać w sobotę.
Arka Gdynia z Bartoszem Ławą w składzie ma trudny początek sezonu
Bartosz Ława to urodzony w Szczecinie wychowanek miejscowej Pogoni. Wrócił do Arki Gdynia po kilku sezonach w granatowo-bordowych barwach. Zmagająca się z kryzysem finansowym Flota Świnoujście jest drugą piłkarską siłą na ziemi szczecińskiej. - Przed meczem interesuje mnie sport, a nie stan kasy rywala. Oczywiście orientuje się, z jakimi problemami zmaga się klub ze Świnoujścia. Mam we Flocie kolegów, czasem spotykamy się i rozmawiamy. Bez dwóch zdań Świnoujściu należy się I liga. Flota to interesująca mieszanka rutyny z młodością i bez problemu utrzyma się. Oby za wynikami poszło wyklarowanie się sytuacji organizacyjnej – ma nadzieję Ława.
Ostatnie poczynania Ławy i spółki oglądali na żywo piłkarze Pogoni Szczecin Maksymilian Rogalski oraz Rafał Murawski. - Utrzymujemy kontakt na bieżąco, więc nie zrobili mi niespodzianki. Sam ich zapraszałem na mecz. Komu kibicowali? Trzeba ich podpytać – zakończył pomocnik żółto-niebieskich.