Gorączka sobotniej nocy / Inter i Juventus przed derbami Włoch

Derby Włoch zbliżają się wielkimi krokami. Już w sobotę naprzeciwko siebie staną zespoły Interu Mediolan i Juventusu Turyn. W szeregach obu ekip doskonale zdają sobie sprawę, jak ważny jest ten pojedynek i nie chodzi tu tylko o pozycję w tabeli. Rywalizacja pomiędzy tymi ekipami była od zawsze. W ostatnich latach jeszcze się nasiliła, więc sukces w takim meczu smakuje jeszcze lepiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Sobotnie Derby d'Italia będą meczem z podtekstami. Nikt nie ma wątpliwości, że oba zespoły nie pałają do siebie sympatią. W szeregach Juventusu nie zapomnieli o wydarzeniach z 2006 roku, kiedy to stracili dwa tytuły mistrzowskie, z czego jeden na rzecz Interu. Prezydent Starej Damy - Giovanni Cobolli Gigli zapewnia jednak, że w tym meczu liczy się tylko wynik i nie ma mowy o żadnym rewanżu za przeszłość. - Na San Siro nie będziemy szukać sportowej zemsty. Jedziemy tam, by osiągnąć dobry wynik. Trzeba patrzeć przed siebie, a przeszłość zostawić za sobą - stwierdził. Numer jeden Bianconerich jest przekonany, że w sobotni wieczór to jego piłkarze będą się cieszyli ze zwycięstwa. - Jaki wynik obstawiam? Strzeli Camoranesi. Wyrówna Cruz, który jest naszą zmorą. Decydującą bramkę zdobędzie ktoś z duetu: Amauri - Del Piero - powiedział.

Doświadczony pomocnik Juventusu - Pavel Nedved podziela zdanie swojego prezydenta. Czech twierdzi, że to spotkanie nie będzie żadną zemstą. To mecz jak każdy inny i po nim zespół będzie miał co najwyżej o trzy punkty więcej na swoim koncie. - Stawką Derby d'Italia są trzy punkty i nic więcej. Ten mecz nie ma żadnego podtekstu, nie ma być żadną zemstą. Jedziemy do Mediolanu po to, by wygrać i tyle. Nie musimy nikomu niczego udowadniać - zauważył piłkarz.

W szeregach Starej Damy niemal wszyscy zgodnie wskazują zawodnika, bez którego Inter by sobie nie poradził. - Interu można się obawiać, ale tak naprawdę to Ibrahimović jest tym, który decyduje o sile tego zespołu. Gdyby on nie zagrał, to byłby zupełnie inny mecz, ale w sobotę wystąpi i my postaramy się dać z siebie to, co najlepsze - stwierdził Iaquinta. - W chwili obecnej tracimy do Interu trzy punkty. Na pewno stać nas na osiąganie sukcesów i ja zawsze to powtarzałem. Ibrahimović? To dzięki niemu Inter osiąga takie wyniki. On jest tym zawodnikiem, który ma największy wpływ na postawę drużyny. Poza tym w kadrze Nerazzurri są piłkarze, którzy tylko uzupełniają zespół i tacy, którzy są dobrymi piłkarzami - dodaje Camoranesi.

Mając na uwadze ostatnie spotkania wydaje się, że w lepszej dyspozycji znajduje się Juventus. Bianconeri wygrali ostatnie mecze. Inter z kolei ma problemy z dowożeniem dobrego wyniku do końca. Chociaż ostatnio dosyć pewnie ograł Palermo, co nie uszło uwadze Amauriego. - W tym momencie wynik tego starcia w przypadku obu zespołów jeszcze o niczym nie przesądza. Na pewno jest to jednak ważny mecz. Kto wygra, będzie najpewniej pierwszy w tabeli. Juventus na pewno przeżywa świetny moment, a Inter wygrał ostatni mecz z Palermo. Oni będą mieli przewagę, bo zagrają u siebie. Spójrzmy jednak na naszych siedem ostatnich meczów. Dwukrotnie wygraliśmy z Realem. Takie rzeczy dodają nam jeszcze większej pewności. Juventus gra lepiej. Widziałem w sobotę mecz Interu. Zagrali przeciętną pierwszą połowę i świetną drugą - zauważył Brazylijczyk.

Prezydent Interu przeciwieństwie do swojego kolegi po fachu z Juventusu nie chciał przewidywać wyniku sobotniej konfrontacji. Boss mistrzów Włoch nie ukrywa, że odczuwa napięcie związane z tą konfrontacją. - Cieszy mnie, że Cobolli Gigli potrafi dobrze spać w te dni. Zobaczymy, jak to się wszystko skończy - powiedział Massimo Moratti. - W tego typu meczach, w których rywalizujesz z odwiecznym rywalem, napięcie jest zawsze. Odczuwają to piłkarze, odczuwają kibice. Ibrahimović jest w formie. Ważne, by zagrał tak, jak z Palermo. Nieważne czy to będzie bramka, czy asysta. Najważniejsze, by tak dobrze się prezentował- dodał.

O tym, że sobotni mecz będzie wyjątkowy, doskonale wie lewy obrońca Nerazzurrich Maxwell. - Kiedy naprzeciwko siebie stają dwie drużyny, które walczą o tytuł mistrzowski, to mecze zawsze są szczególne. Chociaż ich stawką tak, jak wszystkich innych spotkań, są tylko trzy punkty - stwierdził piłkarz. - Zmierzą się ze sobą zespoły, które ostatnio dobrze sobie radzą. My mamy za sobą dobry mecz z Palermo. Juventus kontynuuje zwycięską serię. Na boisku może się zdarzyć wszystko. Sądzę, że to będzie bardzo twardy mecz - dodał Brazylijczyk.

Luisa Figo najpewniej zabraknie na murawie San Siro w najbliższy weekend, ale i on żyje tym meczem. Rywalizacja ze Starą Damą nie jest mu obca. - Mecze z Juventusem to dla mnie prawdziwe derby. Grałem częściej z tą drużyną niż z Milanem. Poza tym, mając na uwadze ostatnią historię, rywalizacja z Juventusem jest bardziej odczuwalna - powiedział Portugalczyk. Figo nie ma wątpliwości, jakim wynikiem powinna zakończyć się ta konfrontacja. - Inter jest najsilniejszy i dlatego na własnym terenie musi zawsze wygrywać. Tak więc musimy wygrać także w sobotę - dodał.

Brazylijczyk Ronaldo przygodę z Interem i z włoską piłką ma już za sobą, ale mecze z Juventusem pozostały w jego pamięci. Zwłaszcza ten jeden z 1998 roku, w którym po rażących pomyłkach sędziego Nerazzurri zeszli z boiska pokonani i... ostatecznie nie zdobyli tytułu mistrzowskiego. - Teraz nie ma już Moggiego, Iuliano i tego arbitra Ceccariniego. Nie zapomniałem tamtego dnia i tamtego sędziego. Na całe szczęście dzisiaj mecze Interu z Juventusem to coś zupełnie innego. Trudno przewidzieć, jakim wynikiem zakończy się ten mecz. W ostatnich dwóch sezonach Inter był najsilniejszym zespołem we Włoszech, ale Juventus znowu jest Juventusem. To drużyna, która nigdy się nie poddaje - stwierdził piłkarz.

Derby Włoch z boku będzie oglądał były zawodnik i wiceszkoleniowiec Interu - Sinisa Mihajlović. Serb obstawia, że starcie ostatecznie zakończy się sukcesem mistrzów Włoch. - Juventus gra lepiej, ale sądzę, że ostatecznie zwycięsko z tego pojedynku wyjdzie Inter. Chociaż łatwo na pewno nie będzie. Będzie bardzo ciężko. Mourinho ma więcej zawodników, Ranieri ma większy kolektyw. Życzę Morattiemu i moim byłym kolegom z zespołu zwycięstwa - powiedział aktualny trener FC Bologny.

Przed rokiem starcie na San Siro zakończyło się zwycięstwem Juventusu. Inter nie pokonał u siebie Starej Damy od 2004 roku. Tym razem w zespole liczą już na sukces, ale Stara Dama ma dokładnie taki sam apetyt na trzy punkty.

Źródło artykułu: