Po dziewięciu kolejkach Wisła plasuje się w strefie spadkowej z zaledwie dwoma punktami na koncie. Fatalna postawa zespołu sprawiła, że niespełna dwa tygodnie temu drużynę przejął Bohdan Bławacki. Ukrainiec chciałby pozyskać dwóch swoich rodaków - napastnika Igora Melnika oraz obrońcę Władimira Fedorowa.
[ad=rectangle]
Transfer tego drugiego w skali II ligi byłby nie lada wydarzeniem. 29-letni Fedorow bronił barw m.in. Karpat Lwów, Czornomorca Odessa czy PFK Sewastopol. W ekstraklasie Ukrainy rozegrał ponad 100 meczów. - Myślę, że byłoby to wzmocnienie naszej obrony - przyznaje Bławacki.
Pod wodzą Bławackiego puławska ekipa nie strzeliła żadnego gola i zanotowała dwie porażki. W sobotę musiała uznać wyższość Stali Stalowa Wola, która wykorzystała kiepską postawę gospodarzy w defensywie. - W każdym meczu popełniamy dziecinne błędy, jak przy drugim golu - to katastrofa. W szatni po spotkaniu tłumaczyłem, że albo postaramy się wyjść z tego dołka, zbierać punkty i opuścić strefą spadkową, albo już sami podpisujemy na siebie wyrok - przekonuje ukraiński szkoleniowiec.
Wisła długo utrzymywała się przy piłce i wypracowała sporo sytuacji podbramkowych. Strzały jednak były zazwyczaj anemiczne i nie sprawiały żadnych kłopotów golkiperowi Stali. Gospodarze nie zrealizowali przedmeczowych założeń. - Prosiłem zawodników, żeby wytrzymali 50-60 minut, bo Stalówka nie będzie w stanie do końca grać na najwyższych obrotach. Do tego momentu jednak straciliśmy dwie bramki i to wystarczyło, żeby przegrać mecz - zauważa Bławacki.
Do bezpiecznej strefy puławska drużyna traci siedem punktów. Mimo wszystko szkoleniowiec jest przekonany, że sprosta zadaniu i Wisła utrzyma się w II lidze. - Na razie jesteśmy w dołku, ale myślę, że ruszymy do przodu - kończy były trener Motoru Lublin.