Legia Warszawa potwierdziła supremację. Mistrz liderem już do końca?

- Wisła miała udowodnić, dlaczego do tej pory była liderem, ale szczerze mówiąc, nie wiem, czemu nim była - mówi po hicie 9. kolejki T-ME z Wisłą Kraków (3:0) kapitan Legii Warszawa Ivica Vrdoljak.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Pierwszy raz od maja 2009 stawką klasyku Wisła - Legia była pozycja lidera T-Mobile Ekstraklasy. Ostatni raz miało to miejsce w 27. kolejce sezonu 2008/2009, gdy przed meczem Wisła - Legia liderem byli Wojskowi Jana Urbana, którzy ulegli Białej Gwieździe Macieja Skorży 0:1. Krakowianie wskoczyli dzięki temu na 1. miejsce i nie oddali go już do końca sezonu, sięgając po 12. w historii mistrzowski tytuł.
Teraz to Legia była górą, spychając Wisłę z pozycji lidera i odbierając krakowianom miano jedynej niepokonanej drużyny ekstraklasy. Sami Wojskowi tymczasem po raz pierwszy w tym sezonie wskoczyli na fotel lidera T-ME. W minionym sezonie Legia była liderem po 1., 2. i 3. kolejce, by stracić prowadzenie po czwartej serii i odzyskać je po 7. kolejce gier, nie oddając go już do końca rozgrywek. Co ciekawe, czołówka tabeli T-ME po 9. kolejce bieżącego sezonu jest bliźniaczo podobna do czołówki sprzed roku:

M Drużyna Mecze Pkt Bilans
2013/2014
1. Legia Warszawa 9 21 7-0-2
2. Wisła Kraków 9 17 4-5-0
3. Górnik Zabrze 9 16 4-41
2014/2015
1. Legia Warszawa 9 19 6-1-2
2. Wisła Kraków 9 18 5-3-1
3. Górnik Zabrze 9 17 5-2-2

- Zasłużyliśmy na to zwycięstwo i zasłużyliśmy na zajęcie pierwszego miejsca w lidze. Wydaje mi się, że jesteśmy najlepszą drużyną w Polsce. Wisła miała nam udowodnić, dlaczego była do tej pory liderem, ale szczerze mówiąc, nie wiem, czemu nim była. Nie ruszyli na nas, a z Legią tak się nie da wygrać. Uważam, że będziemy liderem już do końca sezonu - zapewnia Ivica Vrdoljak.

Mecz w Krakowie udowodnił po raz kolejny, że Legia ma naprawdę szeroką i przede wszystkim wyrównaną kadrę. Przecież trener Henning Berg przy Reymonta 22 dał odpocząć podstawowemu kwartetowi ofensywnemu Michał Kucharczyk-Ondrej Duda - Michał Żyro-Miroslav Radović. - Byliśmy zdecydowanie lepsi od Wisły. Pierwsza połowa była wyrównana, choć Wisła miała więcej sytuacji, ale po przerwie my zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Pierwsza bramka otworzyła spotkanie. Wisła wcześniej się nie broniła, ale po tym golu musiała jeszcze bardziej zaatakować, a my to wykorzystaliśmy. Wygraliśmy 3:0, ale wydaje mi się, że - z całym szacunkiem dla Wisły - wynik byłby jeszcze wyższy, gdyby nie rotacja w wyjściowej "11". Koledzy, którzy ostatnio grali mniej, spisali się znakomicie - ocenia Radović, który pojawił się na placu gry w 87. minucie i zdążył wpisać się na listę strzelców, zdobywając gola na 3:0: - Dłużej wywiadu udzielam, niż zagrałem (uśmiech). No cóż, strzelanie goli weszło mi już w nawyk. "Rado" podobnie jak Vrdoljak pręży muskuły, twierdząc, że mistrz pozostanie liderem do końca sezonu: - Zapewniam, że nie stracimy już pozycji lidera, a obrona pierwszego miejsca w najbliższych meczach z Lechem i Lechią to będzie sama przyjemność. Mam nadzieję, że na naszym meczu z Lechem też będzie komplet. Nie pamiętam, kiedy grałem na wyjeździe przy pełnym stadionie. Było fantastycznie! Tak się chce grać w piłkę.
Legia świętuję bramkę na 1:0 Legia świętuję bramkę na 1:0
Beneficjentem rotacji zastosowanej przez trenera Berga był m.in. Jakub Kosecki, ale wydaje się nie wykorzystał swojej szansy. 24-latkowi na rozwinięcie skrzydeł nie pozwolił Łukasz Burliga. - Nie tyle nie dał mi rozwinąć skrzydeł, co... kopał. Ale przyzwyczaiłem się do tego i tyle w tym temacie - broni się "Kosa" i dodaje: - Najważniejsza jest wygrana, a takie zwycięstwo smakuje tym lepiej, że odnieśliśmy je na takim terenie - dotychczasowego lidera. Wynik jest wysoki, ale samo spotkanie łatwe nie było. Wisła pokazała, że zasługuje na miejsce w czołówce. Było to chyba najtrudniejsze spotkanie w tym sezonie. Patrząc całościowo na ten mecz, na pełny stadion, na głośny doping, to wydarzenie było godne miana "derbów Polski".

Dobrze w rolę zmiennika wcielił się za to Ondrej Duda. 20-letni Słowak wszedł do gry w 79. minucie i podobnie jak Radović zdążył zdobyć gola. Występ przy Reymonta 22 był jego siódmym w ciągu czterech tygodni, a wcześniejsze sześć zaczynał w wyjściowym składzie Legii i młodzieżowej reprezentacji Słowacji.

- W ostatnich tygodniach zagrałem bardzo dużo meczów: w Legii w lidze, w Lidze Europejskiej i w reprezentacji. Czułem zmęczenie i musiałem odpocząć. Trener zdecydował, że będę zmiennikiem. Plan się udał, bo i ja, i "Rado" po wejściu zdobyliśmy po golu. To że mamy silny i wyrównany skład, to nie tylko hasło, ale prawda. My weszliśmy z "Rado" i strzeliliśmy po bramce, a Michał Kucharczyk asystował przy moim golu. W zespole jest silna konkurencja i zdrowa rywalizacja. Tworzymy bardzo dobrą drużynę na boisku i w szatni. Która "czwórka" jest podstawowa? Ta, którą wskaże trener. Nie czujemy, że mamy patent na grę - komentuje Duda.

Młody Słowak jest w Warszawie stosunkowo krótko, ale pewnością siebie właściwą doświadczonym legionistom nie ustępuje Vrdoljakowi czy Radoviciowi: - Legia zawsze chce być liderem i zawsze chce być mistrzem, więc to dla nas bardzo ważne, że weszliśmy na pierwsze miejsce. Chcemy być liderem już do końca i nie oddamy tej pozycji.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:3

Legia Warszawa pozostanie liderem T-ME do końca sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×