Csaba Horvath: Graliśmy tylko do pola karnego

- Straciliśmy bramkę pod koniec meczu, której tak naprawdę nie powinniśmy stracić - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Csaba Horvath, który niezadowolony opuszczał Kolporter Arenę.

Sebastian Najman
Sebastian Najman

- Przyjechaliśmy tutaj żeby nie przegrać, widzieliśmy w jakiej sytuacji jest Korona, chcieliśmy ich trzymać na dystans, bo ciężko pracowaliśmy na te nasze 12 punktów i liczyliśmy, że uda nam się utrzymać passę bez porażki jak najdłużej, tym razem jednak się nie udało - komentował Słowak. Doświadczony obrońca bardzo żałował, że jego drużyna nie uniknęła porażki. - Straciliśmy bramkę pod koniec meczu, której tak naprawdę nie powinniśmy stracić i to o wszystkim zadecydował. Na pewno nie byliśmy też tak skuteczni jak w poprzednich spotkaniach - wyznał.

32-latek uważa, że gospodarze nie zasłużyli na zwycięstwo, ponieważ zarówno oni, jak i Piast, nie zaprezentowali się najlepiej. - To był remisowy mecz. Niestety każdy patrzy na wynik, a nie na styl. Przegraliśmy, bo Korona wykorzystała jedną sytuację, ale myślę, że kielczanie nas nie zdominowali, był przecież fragment kiedy to my prowadziliśmy grę, ale nie byliśmy na tyle skuteczni żeby chociaż zremisować. Tak naprawdę graliśmy tylko do pola karnego, pod bramką Korony już nas nie było.

Gliwiczanie kilka dni temu stoczyli ciężki bój w 1/16 Pucharu Polski z Wisłą Puławy, wygrywając dopiero po konkursie rzutów karnych. Zdaniem Horvatha o żadnym zmęczeniu, mającym wpływ na słabszą dyspozycję nie może być mowy. - Jesteśmy dobrze trenowani, bo chłopaki wytrzymali to spotkanie, nikt nie narzekał ani przed, ani po meczu, że nie miał sił - zapewnił.

Mimo niepowodzenia w Kielcach ostatnie tygodniu w wykonaniu podopiecznych Angela Pereza Garcii należy ocenić jak najbardziej na plus. 10 punktów w pięciu spotkaniach to wynik, który odrobinę uspokoił sytuację wokół klubu z Okrzei. - Szkoda, że nie zremisowaliśmy tego spotkania, bo wiadomo, że jak w każdym meczu się punktuje, to wszystko wygląda zupełnie inaczej - zakończył.

Ryszard Tarasiewicz: Wszystko w naszych szeregach było zbalansowane

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×