Wyjazdowa niemoc Legii przerwana

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Porażki 0:1 w Bełchatowie i Bytomiu. Bezbramkowe remisy w Łodzi i Poznaniu. Dwa punkty w czterech meczach. Tak wyglądała wyjazdowa forma Legii Warszawa. Strzelecką niemoc udało się przełamać dopiero w Chorzowie.

W tym artykule dowiesz się o:

Dopiero w piątym ligowym meczu wyjazdowym z rzędu podopieczni Jana Urbana zdobyli bramkę. Trafienie Takesure Chinyamy z 64. minuty dało Wojskowym upragnione trzy punkty, które przybliżają ich do osiągnięcia wcześniej założonego celu. - Walka o mistrzostwo rozegra się na wiosnę. Zimę chcemy więc spędzić w czołówce z jak najmniejszą stratą punktową do lidera - tak przed kilkoma tygodniami mówił trener warszawskiego zespołu. Porażki w dwóch ostatnich meczach wyjazdowych mocno skomplikowały te plany.

Nie licząc piątkowego meczu na Stadionie Śląskim, Legia ostatni raz na wyjeździe wygrała 19. września z Cracovią. Od tego czasu stołeczni piłkarze razili wyjątkową nieskutecznością. - Wiem, że ostatnio nie idzie nam w meczach wyjazdowych. Naszym największym problemem jest brak skuteczności - mówił przed meczem z Ruchem Urban.

Przełamanie przyszło w dobrym momencie. Legia w poprzedniej kolejce pokonała Śląsk Wrocław i teraz miała okazję by potwierdzić, że ciągle jest w dobrej formie. - Aby scenariusz z poprzednich wyjazdów się nie powtórzył, musimy zagrać tak jak ze Śląskiem - mówił przed piątkowym spotkaniem najlepszy ostatnio piłkarz stołecznego zespołu - Maciej Iwański.

Scenariusz z poprzednich wyjazdów się nie powtórzył, ale Legia nie wykazała się dobrą skutecznością. Świetnej sytuacji nie wykorzystał właśnie Iwański, myląc się z odległości trzech metrów. Na ich szczęście z tej samej odległości nie pomylił się Chinyama, notabene po podaniu Iwańskiego. Tak czy inaczej, "Kocioł Czarownic" ponownie okazał się dla warszawiaków szczęśliwy. Legia wróciła z Chorzowa z trzema punktami i teraz w spokoju może się przygotowywać do wyjazdowego spotkania z Lechią Gdańsk.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)