Hajto u obserwatora, czyli kto powinien świecić przykładem

Tomasz Hajto nie byłby sobą, gdyby raz na jakiś czas nie znalazł się w centrum zainteresowania sędziów. Ostatnio ten "raz na jakiś czas" zdarza mu się jednak całkiem często. Ledwo powrócił do gry po odpokutowaniu kary za czerwoną kartkę w meczu z Odrą Wodzisław, a już otrzymał kolejną, tym razem w konfrontacji przeciwko warszawskiej Polonii.

Jak to już wiele razy w przeszłości bywało, Hajto wyleciał z boiska nie za faul, ale za niepotrzebne przepychanki. 36-letni defensor walczył o piłkę z Filipem Ivanovskim. Macedończyk przegrał i upadł, a rywal nadepnął mu na nogę. - Sędzia podbiegł do mnie i dał mi od razu czerwoną kartkę. Ja w ogóle z nim nie dyskutowałem. A czy kartka była słuszna? Zobaczycie w telewizji - mówił popularny "Gianni". Wątpliwości o słuszności wyroku arbitra nie miał natomiast poszkodowany. Napastnik Polonii na pytanie, czy Hajto zasłużył na czerwoną kartkę, bez namysłu odparł: Oczywiście!, tłumacząc, że przeciwnik nastąpił mu na udo.

Tomasz Hajto nie zostawił jednak sytuacji. Po spotkaniu udał się do pokoju sędziów na małą pogawędkę. - Byłem dyskutować, a tam był też obserwator, którego pierwszy raz widziałem. Powiedział mi, że powinienem świecić przykładem. Ja się go z kolei zapytałem, kto powinien nie świecić przykładem: moja czerwona kartka czy 150 osób we Wrocławiu i wyszedłem - relacjonował przebieg krótkiej, aczkolwiek treściowej rozmowy, były reprezentant Polski. - Niektórzy u nas w Polsce tak są sfrustrowani sytuacją, że narobili takiego bagna i bałaganu, że popadli już w kompleksy i nie dadzą sobie zwrócić uwagi. Oni mogą nam zawsze zwrócić uwagę, a my im nie - dodał obrońca Górnika.

Wyraźnie rozczarowany postawą doświadczonego piłkarza nie po raz pierwszy był trener Henryk Kasperczak. - Tomek osłabił zespół w trudnej sytuacji. Zachował się nieodpowiedzialnie - nie ukrywał szkoleniowiec, a podopieczny okazał mu skruchę. - Trener ma rację, nie powinienem może tak zrobić, ale sami ocenicie, czy to była słuszna czerwona kartka - przyznał Hajto, powołując się na opinię komentatorów stacji Canal+, Tomaszów Wieszczyckiego i Smokowskiego. - Zarówno Wieszczycki, jak i Smokowski nie są moimi przyjaciółmi, a powiedzieli, że sędzia mógł dać kartkę, ale nie musiał - zakończył pochodzący z Makowa Podhalańskiego zawodnik.

Źródło artykułu: