Maciej Iwański: Nie docenia się Podbeskidzia
W meczu z Wisłą Kraków (2:3) [tag=2818]Maciej Iwański[/tag] z Podbeskidzia Bielsko-Biała zdobył pierwsze ligowe bramki od ponad czterech lat, ale ta zdobycz miała dla niego słodko-gorzki smak.
Do przełamania serii bez gola nie przywiązuje szczególnej wagi: - W sparingach strzelałem bramki, w Turcji strzelałem bramki, więc nie przywiązuję do tego specjalnej wagi. Nie zawsze jest tak, że ma się sytuacje do zdobycia bramki. Ja kiedyś strzelałem dużo goli i miałem dużo asyst, ale to wynikało z pozycji, na jakiej grałem, a teraz występuję tuż przed stoperami i siłą rzeczy nie mogę być tak często pod bramką rywali.
Przed piątkowym meczem trener Wisły Franciszek Smuda stwierdził, że Iwański "poprawił grę w destrukcji" i "tuż przed zakończeniem kariery stał się graczem kompletnym". - W destrukcji zacząłem więcej grać już w Legii Warszawa, więc już sześć lat temu - komentuje Iwański i dodaje: - Tam graliśmy w środku z Rogerem, Piotrkiem Gizą i Arielem Borysiukiem, więc musiałem też pracować w obronie. Wiadomo, że na pozycji "10" - jako taki wolny elektron - gra się łatwiej. Teraz muszę przede wszystkim myśleć o defensywie, a dopiero później można przejść do ofensywy. W Turcji grałem na "6" albo "8", a w Podbeskidziu praktycznie zawsze na "6".
Patrząc przez pryzmat okoliczności, Podbeskidzie może być niepocieszone porażką z Wisłą, ale czy strata punktów przy Reymonta 22 burzy plan Górali na sezon? Po 13 kolejkach mają na koncie 17 punktów i dziewięć "oczek" przewagi nad strefą spadkową.
- Myślę, że źle patrzycie na Podbeskidzie, bo przez pryzmat nazwy i nie doceniacie Podbeskidzia, a my gramy w ekstraklasie czwarty sezon z rzędu i gramy coraz lepiej. Mamy całkiem niezłą drużynę i dobrego trenera - powinniśmy być wyżej w tabeli, niż jesteśmy, bo na to zasługujemy - kończy Iwański.