Maciej Iwański: Nie docenia się Podbeskidzia

W meczu z Wisłą Kraków (2:3) [tag=2818]Maciej Iwański[/tag] z Podbeskidzia Bielsko-Biała zdobył pierwsze ligowe bramki od ponad czterech lat, ale ta zdobycz miała dla niego słodko-gorzki smak.

Były reprezentant Polski po raz ostatni wpisał się na listę strzelców w meczu T-Mobile Ekstraklasy 22 października 2010 roku jeszcze jako zawodnik Legii Warszawa w spotkaniu z Koroną Kielce. W międzyczasie przez dwa sezony występował w tureckim Manisasporze, ale mimo wszystko rozegrał w T-ME od tego czasu 45 meczów, nie zdobywając ani jednego gola.
[ad=rectangle]

Teraz w spotkaniu z Wisłą od razu ustrzelił dublet, po którym po 55 minutach gry Górale wygrywali przy Reymonta 22, by ostatecznie przegrać 2:3. - Rzadko się przegrywa takie mecze, a jeszcze rzadziej w ogóle wygrywa się na Wiśle 2:0. Mamy bardzo doświadczoną drużynę i nie powinniśmy tego meczu przegrać. Zbyt mocno się cofnęliśmy i oddaliśmy Wiśle pole. Szybko straciliśmy gola na 2:1, ale 2:1 to wciąż dobry wynik. Nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, a każda nasza strata napędzała ataki Wisły - mówi Iwański.

Do przełamania serii bez gola nie przywiązuje szczególnej wagi: - W sparingach strzelałem bramki, w Turcji strzelałem bramki, więc nie przywiązuję do tego specjalnej wagi. Nie zawsze jest tak, że ma się sytuacje do zdobycia bramki. Ja kiedyś strzelałem dużo goli i miałem dużo asyst, ale to wynikało z pozycji, na jakiej grałem, a teraz występuję tuż przed stoperami i siłą rzeczy nie mogę być tak często pod bramką rywali.

Przed piątkowym meczem trener Wisły Franciszek Smuda stwierdził, że Iwański "poprawił grę w destrukcji" i "tuż przed zakończeniem kariery stał się graczem kompletnym". - W destrukcji zacząłem więcej grać już w Legii Warszawa, więc już sześć lat temu - komentuje Iwański i dodaje: - Tam graliśmy w środku z Rogerem, Piotrkiem Gizą i Arielem Borysiukiem, więc musiałem też pracować w obronie. Wiadomo, że na pozycji "10" - jako taki wolny elektron - gra się łatwiej. Teraz muszę przede wszystkim myśleć o defensywie, a dopiero później można przejść do ofensywy. W Turcji grałem na "6" albo "8", a w Podbeskidziu praktycznie zawsze na "6".

Patrząc przez pryzmat okoliczności, Podbeskidzie może być niepocieszone porażką z Wisłą, ale czy strata punktów przy Reymonta 22 burzy plan Górali na sezon? Po 13 kolejkach mają na koncie 17 punktów i dziewięć "oczek" przewagi nad strefą spadkową.

- Myślę, że źle patrzycie na Podbeskidzie, bo przez pryzmat nazwy i nie doceniacie Podbeskidzia, a my gramy w ekstraklasie czwarty sezon z rzędu i gramy coraz lepiej. Mamy całkiem niezłą drużynę i dobrego trenera - powinniśmy być wyżej w tabeli, niż jesteśmy, bo na to zasługujemy - kończy Iwański.

Komentarze (0)