Współpraca Pepa Guardioli i Mario Mandzukicia od początku nie układała się harmonijnie. Media nieraz informowały o nieporozumieniach na linii trener - napastnik, a punktem kulminacyjnym okazała się decyzja Katalończyka o niewłączaniu reprezentanta Chorwacji do kadry meczowej na finał Pucharu Niemiec z Borussią Dortmund.
[ad=rectangle]
Kiedy Mandzukić postanowił odejść z Bayernu Monachium, zasugerowano, iż obawiał się konkurencji ze strony Roberta Lewandowskiego. Sam zainteresowany przyznawał jednak, że głównym powodem decyzji była niechęć do wprowadzanego przez Guardiolę stylu gry. Ostatnia wypowiedź obecnego gracza Atletico Madryt wydaje się to potwierdzać.
- Guardiola nie był wobec mnie w porządku i swoją postawą mnie rozczarował. Dawałem z siebie wszystko dla Bayernu i nie zasłużyłem na takie traktowanie - ocenia Mandzukić, cytowany przez SportBild. - Moja absencja w kadrze na finał DFB-Pokal była spowodowana wyłącznie decyzją Guardioli. Ponadto wiążąc fakty, łatwo dojdzie się do przekonania, iż nie chciał, aby został królem strzelców. Z tego powodu nie grałem w końcówce sezonu Bundesligi - tłumaczy 28-latek.
Według piłkarza szkoleniowiec Bayernu nieprzychylnymi zachowaniami starał się wymusić odejście "Mandzu". - Swoją postawą pokazał, jak bardzo mnie nie szanował i jak bardzo chciał, abym opuścił klub. Wszystko byłoby w porządku, gdyby do mnie przyszedł i powiedział: Słuchaj Mario, nie pasujesz do mojej koncepcji i potrzebuję innego napastnika - puentuje.
Odnotujmy, że Mandzukić w minionym sezonie długo rywalizował m.in. z Robertem Lewandowskim o tytuł króla strzelców Bundesligi. Przegrał także z tego powodu, że w końcówce rozgrywek dwukrotnie cały mecz obejrzał z ławki rezerwowych, a trzy razy wszedł do gry dopiero w drugiej połowie.