Stalówka oddała punkty Legionovii

Stal Stalowa Wola zaledwie zremisowała w Legionowie z Legionovią 2:2. Zielono-czarni prowadzili już 2:0, ale w końcówce pozwolili rywalom na doprowadzenie do wyrównania.

W pierwszej połowie zawodów w Legionowie to gospodarze prezentowali się nieco lepiej, mieli swoje okazje. Po zmianie stron to jednak Stalowcy zaczęli dyktować warunki, zdobyli dwie bramki a potem oddali pole rywalowi i stracili dwa gole. - Z przebiegu meczu jesteśmy frajerami. Mieliśmy spotkanie pod kontrolą, prowadziliśmy 2:0, a Legionovią nam w ogóle nam nie zagrażała, a straciliśmy dwa gole. Jest mi źle z tego powodu. Mieliśmy trzy punkty w garści i nie wiem jak to się stało, że tylko zremisowaliśmy - powiedział obrońca Stali Mateusz Kantor.

Zielono-czarni po raz kolejny przy korzystnym dla siebie wyniku cofają się do defensywy. - Niepotrzebnie się cofnęliśmy przy prowadzeniu dwoma bramkami. Nie wiem dlaczego tak jest w naszych głowach, że chcemy bronić wyniku. Mieliśmy jeszcze swoje okazje na kolejne trafienia. Pierwszego gola straciliśmy po stałym fragmencie gry. Wydawało się, że Tomek Wietecha ma już piłkę w ręce, po krzyczał "moja". Niestety wpadło, druga samobójcza bramka. Pech - dodał.
[ad=rectangle]
Ekipa z hutniczego miasta popełnia w ostatnim czasie zbyt wiele błędów w obronie, co często niestety dla nich skutkuje stratą bramki. Gracze ze Stalowej Woli wiedzą, że tak jest, ale nie potrafią znaleźć przyczyny. - Nie wiem z czego biorą się nasze błędy w obronie. Mieliśmy już 3 punkty, można powiedzieć, że byliśmy już w ogródku i witaliśmy się z gąską. Niestety straciliśmy dwa oczka. Ten mecz był w naszym zasięgu i mieliśmy właściwie wszystko pod kontrolą - kontynuuje.

Legionovia po stracie dwóch gola była na boisku mocno zagubiona. Stalowcy zamiast próbować dobić rywala, to pozwolili im się odrodzić, za co spotkała ich kara. - Można powiedzieć, że rywale kopali właściwie tylko piłkę do przodu. Wprowadzili wielkiego chłopa i grali wszystkie piłki na niego. Może wkradła się w nasze poczynania jakaś dekoncentracja. Było widać na boisku, że mieliśmy duży luz i nasza gra fajnie wyglądała w drugiej połowie - stwierdził obrońca Stalówki.

Dla graczy z Podkarpacia skończył się tygodniowy maraton, po którym nie mogą być zadowoleni, bowiem zdobyli jedno oczko i odpadli z Pucharu Polski. - Na boisku myślałem już, że mamy te trzy punkty. Rywale nie byli w stanie nam zagrozić. Z mojego błędu był rzut rożny, po którym straciliśmy pierwszego gola. Mogłem ją wybić bo miałem piłkę na nodze. Głowa do góry i trzeba myśleć o kolejny spotkaniu, które trzeba wygrać. Ogólnie z naszą grą nie jest źle - zakończył Mateusz Kantor.

Komentarze (0)